Poszukiwania statku prowadzone są przy użyciu samolotów HC-130 Herkules oraz helikopterów MH-60 Jayhawk. Do akcji włączył się też kuter ratowniczy Northland.

Przeszukano już obszar o powierzchni 3 tysięcy kilometrów kwadratowych. Na razie bez rezultatu.

- Nie wiemy co się stało. Możliwe są różne scenariusze - od awarii systemów łączności po każdą inną ewentualność - mówił Polskiemu Radiu Michael Hanson z firmy TOTE Services, która jest armatorem statku.

Statek towarowy El Faro zaginął u wybrzeży Bahamów. Łączność z 230-metrowym frachtowcem utracono wczoraj około 13.20 czasu polskiego. Wcześniej załoga sygnalizowała, że statek utracił napęd i był odchylony 15 stopni od pionu. Okręt nabrał wody, ale ze statku nadeszły informacje, że sytuacja została opanowana.

Statek we wtorek opuścił Jacksonville na Florydzie. Jednostka płynęła San Juan w Puerto Rico. W czwartek straż przybrzeżna otrzymała wiadomość satelitarną ze statku, że znalazł się on w zasięgu potężnego huraganu Joaquin. To huragan 3-go stopnia. Wiatry mogą wiać z prędkością ponad 180 km/h.