Ostatnia była Valerie Pecresse. Przewodnicząca najważniejszego regionu kraju Ile-de-France i czołowa kandydatka do nominacji Republikanów (centroprawica, gaulliści) w walce o Pałac Elizejski oświadczyła w telewizji CNews: „Europa sprawuje władzę w ramach traktatów, które mają moc nadrzędną w stosunku do naszego ustawodawstwa, ale nie mogą być nadrzędne wobec naszej tożsamości konstytucyjnej, ani Polski, ani Francji". Przyznała też, że jest „zszokowana" orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości UE, który nakazuje likwidację polskiej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Interesy strategiczne
Wcześniej w podobnym tonie wypowiedzieli się już inni czołowi politycy gaullistów, którzy marzą o zastąpieniu Emmanuela Macrona. Xavier Bertrand, przewodniczący regionu Hauts-de-France, który dziś zbiera w sondażach największe poparcie wśród Republikanów, także uznał, że Polska ma rację, stawiając na wyższość konstytucji nad prawem europejskim. Jego zdaniem nad Sekwaną powinien zostać ustanowiony „mechanizm ochrony interesów strategicznych Francji. Kiedy wchodziłyby w grę, to suwerenność ludu powinna brać górę".
Dziennik „Le Monde" wyliczył, że orzeczenie, jakie zapadło w Warszawie 7 października popiera już dziesięciu kandydatów w wyborach prezydenckich.
Najbardziej zaskakujący jest zwrot Michela Barniera, negocjatora brexitu z ramieniu Unii, który twardo stawiał z Brytyjczykami wymóg uznania jurysdykcji TSUE. Teraz jednak były szef francuskiej dyplomacji nie tylko broni „suwerenności prawnej" Francji, ale proponuje konkretny sposób jej egzekwowania. Chodzi o trzy–pięcioletnie moratorium na stosowanie prawa europejskiego w sprawie migracji, podczas którego Paryż miałby w tym wrażliwym obszarze wolną rękę. – Rozwiązanie tego problemu nie będzie możliwe, jeśli będzie ciągle istniało zagrożenie wyrokami TSUE – tłumaczy Barnier. Pytany w BFMTV o wyrok polskiego TK, przyznaje, że choć generalnie prawo europejskie powinno mieć prymat nad krajowym, to „nie odnośnie do francuskiej konstytucji". Jednocześnie jednak atakuje Polskę, ale nie na gruncie prawa. – To jest kwestia polityczna, i do tego bardzo poważna. Polskie władze starają się podporządkować sobie wymiar sprawiedliwości i dlatego mówią, że prawo europejskie jest sprzeczne z ich konstytucją – podkreślał.
Ogromna frustracja
Dziennik „Le Monde" wyliczył, że orzeczenie, jakie zapadło w Warszawie 7 października popiera już dziesięciu kandydatów w wyborach prezydenckich. Jest wśród nich deputowany Republikanów Eric Ciotti. Ale także, na drugim biegunie sceny politycznej, reprezentujący komunistów Fabien Roussel. Co jeszcze bardziej zaskakujące, do tego grona wpisał się reprezentujący Partię Socjalistyczną były minister przemysłu, charyzmatyczny Arnaud Montebourg. W Radiu Europe 1 przyznał on, starannie zaznaczając, że „nie ma żadnej sympatii dla polskiego rządu": „fakt, że kraj członkowski chce podkreślić wyższość prawa krajowego to droga, którą powinna pójść Francja. Ostatecznie Polacy wybrali demokratycznie swój rząd. A Unia zawsze uważała, że przestrzeganie traktatów jest ważniejsze od decyzji demokratycznych".