Ani niespodziewany śnieg w Teksasie, ani gołoledź w Ohio nie zniechęciły wyborców, którzy tłumnie wzięli udział we wtorkowych prawyborach prezydenckich. Głosowały także dwa mniejsze stany na północnym wschodzie – Rhode Island i Vermont. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, głosowanie jeszcze się nie skończyło, a w amerykańskich mediach trwały niekończące się rozważania: czy senator Clinton przetrwa cios, jakim byłaby porażka w Teksasie czy Ohio?
– Dopiero się rozgrzewam – odpowiadała w ostatnich dniach była pierwsza dama na pytania o bliski koniec jej walki o prezydencką nominację Partii Demokratycznej. O nominacji (przyznawanej podczas sierpniowej konwencji partyjnej) decydują głosy delegatów zdobyte w prawyborach – a w dotychczasowych starciach Obama zdobył ich o ponad 150 więcej.
Przez dwa ostatnie tygodnie oboje koncentrowali się na Teksasie i Ohio, zdając sobie sprawę, że oba stany będą miały kluczowe znaczenie dla losów całej kampanii. Jeszcze niedawno doradcy byłej pierwszej damy z utęsknieniem czekali na ten dzień, licząc, że dwoma wyraźnymi zwycięstwami uda się odrobić straty spowodowane serią porażek w dziesięciu kolejnych stanach.
Obamie udało się jednak zniwelować przewagę pani Clinton w sondażach. Opublikowane wczoraj wskazywały co prawda, że byłej pierwszej damie udało się powstrzymać wzrost popularności przeciwnika, ale różnice między nimi w obu stanach mieściły się w granicach błędu statystycznego.
Była pierwsza dama nadal atakuje. Powtarza, że dopiero się rozgrzewa