Na moskiewskiej wystawie „Przesłania wodza. Autografy Stalina” zorganizowanej przez Gazetę.ru zebrano nietypowe dowody zaocznego flirtu wodza z rosyjskimi pieredwiżnikami – XIX-wiecznymi malarzami realistami, którzy popularyzując sztukę narodową, jeździli po Rosji z objazdowymi wystawami. Na ich aktach Stalin pozostawił serię niewybrednych komentarzy – dowód swojego specyficznego zainteresowania sztuką, wulgarnego poczucia humoru i – jak twierdzą specjaliści – agresywnej i brutalnej osobowości.
Jednemu z bohaterów Stalin własnoręcznie domalował czerwoną bieliznę. W nagim starszym mężczyźnie na innym obrazku Sierowa generalissimus dostrzegł podobieństwo do jednego ze swoich kolegów Michaiła Kalinina. „Co taki chudy jesteś, Michaile Iwanowiczu? ” „Pracuję. ” „Onanizm to nie praca. Zajmij się marksizmem, he he”. Erotycznych aluzji nie brakuje i w innych dopiskach. „Dureń!!! Całkiem zapomniał, co robić” – napisała ręka wodza przy wizerunku mężczyzny stojącego w zamyśleniu nad ciałem nagiej kobiety.
Z niektórych komentarzy przez stalinowskie niby-żarty prześwitują najbardziej przerażające cechy osobowości sowieckiego przywódcy – paniczny strach, który rozkręcał spiralę represji i mściwość. „Ryży parszywiec Radek” – tak ochrzcił mężczyznę z aktu Wasilija Surikowa, dorysowując mu czerwonym ołówkiem rudą czuprynę. Karol Radek był aktywnym działaczem bolszewickim, który z powodu swoich sympatii do Trockiego wypadł z łask Józefa Wissarionowicza. Nawet samokrytyka i potępienie byłego idola pomogły mu tylko tymczasowo. W 1937 r. został skazany za trockizm w słynnym „procesie siedemnastu”, a dwa lata później – zamordowany w łagrze. „Nie sikałbyś pod wiatr, nie byłbyś zły – byłbyś żywy” – to złowieszcze polityczne przesłanie pozostawił Stalin potomności na marginesie reprodukcji.
Wśród gości Galerii Marata Gelmana, w której odbywało się otwarcie wystawy, nie mogło zabraknąć Nikity Pietrowa z rosyjskiego Memoriału, historyka i archiwisty, który od lat bada stalinowskie zbrodnie. – Powiedz mi, jak żartujesz, a powiem ci, kim jesteś – powiedział mi, z gracją wychylając pięćdziesiątkę i zagryzając korniszonem. – To dowcip prymitywny i wulgarny. Żarciki mordercy – ocenił.
Według słów Michaiła Michajlina, naczelnego Gazety.ru, reprodukcje z autografami wodza pochodzą z prywatnej kolekcji, chociaż nie chciał zdradzić, kto konkretnie je udostępnił. – Ktoś mi o nich opowiedział i wówczas pojawiła się idea, by pokazać je szerszej publiczności – opowiadał Michajlin „Rz”. – Trochę to trwało, bo musieliśmy zlecić cały szereg ekspertyz, by sprawdzić, czy to rzeczywiście „dzieła Stalina” – tłumaczył. Badania specjalistów potwierdziły jednoznacznie – to ręka sowieckiego wodza naznaczyła szkice XIX-wiecznych malarzy tym specyficznym odciskiem jego osobowości. Nie udało się ustalić, w jakich okolicznościach powstawały owe zapiski, a także jaką drogą „wydostały się” z prywatnych gabinetów. Według jednej wersji mógł je po śmierci przywódcy wykraść z jego daczy jakiś oficer bezpieczeństwa.