Świat boi się Jemenistanu

Na konferencji w Londynie dyplomaci zastanawiali się, jak powstrzymać afganizację Jemenu

Aktualizacja: 28.01.2010 07:00 Publikacja: 28.01.2010 02:11

Szkolenie policjantek w stolicy Jemenu, Sanie

Szkolenie policjantek w stolicy Jemenu, Sanie

Foto: AFP

Uwaga świata zachodniego skupiła się na Jemenie, gdy wyszło na jaw, że w tym właśnie kraju zaplanowano zamach na samolot lecący z Amsterdamu do Detroit w czasie ostatniego Bożego Narodzenia. Zamach się nie udał, terrorysta samobójca został ujęty, ale USA i ich sojusznicy z NATO zdali sobie sprawę, że zagrożenie ze strony Jemenu jest poważniejsze, niż wcześniej sądzono.

Jak podał wczoraj „Washington Post”, amerykańskie służby specjalne prowadzą wraz z siłami jemeńskimi szeroko zakrojoną operację przeciw tamtejszej al Kaidzie. Od 24 grudnia przeprowadzono już 20 ataków lądowych i powietrznych na jej kryjówki. Miało w nich zginąć sześciu spośród 15 najważniejszych komendantów jemeńskiego odłamu organizacji. Amerykanie planują obławy na terrorystów, dostarczają siłom jemeńskim broń i amunicję oraz informacje wywiadowcze.

Czy mamy już do czynienia z „pełzającą interwencją” USA?

– Nie. Jemen ma wystarczająco dużo żołnierzy do prowadzenia walki i nie zaakceptowałby obcego wojska na swoim terytorium. Jest tu pewna liczba amerykańskich ekspertów, którzy pomagają naszej armii, ale nie biorą bezpośredniego udziału w walkach – mówi „Rz” prof. Ahmed al Kibsi, politolog z uniwersytetu w Sanie, stolicy Jemenu.

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/artykul/425624.html]zobacz komentarz wideo[/link][/b][/wyimek]

Międzynarodową konferencję w sprawie Jemenu zwołano w trybie pilnym po bożonarodzeniowej próbie zamachu. Trwała dwie godziny. Do Londynu zjechali przedstawiciele siedmiu państw regionu Zatoki Perskiej, dyplomaci wszystkich państw G8, przedstawiciele UE oraz Banku Światowego. Celem było wypracowanie wspólnego programu pomocy dla tego kraju, by zapobiec jego dalszej „afganizacji”.

– Potrzebujemy wsparcia ekonomicznego w wysokości około 4 miliardów dolarów rocznie – mówił przed konferencją jemeński minister spraw zagranicznych Abubakr al Kirbi. Dał do zrozumienia, że jego kraj może ogarnąć anarchia, jeżeli wspólnota międzynarodowa nie pomoże mu wyjść z gospodarczego marazmu. Wydobycie ropy naftowej spada, 42 procent mieszkańców żyje za mniej niż 2 dolary dziennie, a 30 procent stanowią bezrobotni. Wstąpienie do al Kaidy bądź innej organizacji zbrojnej wydaje się w tej sytuacji wielu młodym mężczyznom jedynym wyjściem.

– Właśnie dlatego pieniądze pomocowe z zagranicy powinny być przeznaczone głównie na tworzenie nowych miejsc pracy – zauważa prof. al Kibsi.

Uczestnicy wczorajszej konferencji obiecali pomóc, ale zażądały, by władze Jemenu zaczęły wprowadzać reformy polityczne i gospodarcze.

Według niektórych szacunków w liczącym 23 miliony mieszkańców kraju znajduje się obecnie 60 milionów sztuk broni palnej. Oprócz al Kaidy władze w Sanie muszą stawiać czoło dwóm rebeliom. – Największy problem mają na północy kraju, gdzie trwają walki z partyzantami z szyickiej sekty wspieranej przez Iran – mówi „Rz” dr Aly Khorsid, specjalista ds. świata islamu brytyjskiej Academy UK. – To są bardzo ciężkie walki, z użyciem czołgów. Dla władz w Sanie jest to większe zagrożenie niż al Kaida, która traktowała Jemen raczej jako miejsce do szkolenia rekrutów i przygotowywania ataków przeciw innym krajom – dodaje.

Przez pewien czas szyiccy rebelianci działali głównie w górach wokół miasta Sada. W 2009 r. konflikt ten rozszerzył się na terytorium sąsiedniej Arabii Saudyjskiej, coraz bardziej zagrażając stabilności w regionie. Na południu kraju w siłę rośnie powstały trzy lata temu Ruch Południowy dążący do oderwania tej części kraju od Sany.

Jemeńczycy stanowią obecnie niemal połowę spośród 196 więźniów w amerykańskiej bazie Guantanamo. Po próbie zamachu w okresie świąt Bożego Narodzenia prezydent USA Barack Obama zakazał wypuszczania z więzienia jakichkolwiek Jemeńczyków, wobec czego już wkrótce trzech na czterech osadzonych będzie pochodziło z tego kraju.

Jak podały źródła w Białym Domu, władze w Sanie przystały na utworzenie w Jemenie pod międzynarodowym nadzorem tzw. inicjatywy ds. reintegracji i redukcji ryzyka. Jej celem ma być ułatwianie terrorystom z Guantanamo powrotu do normalnego życia.

Uwaga świata zachodniego skupiła się na Jemenie, gdy wyszło na jaw, że w tym właśnie kraju zaplanowano zamach na samolot lecący z Amsterdamu do Detroit w czasie ostatniego Bożego Narodzenia. Zamach się nie udał, terrorysta samobójca został ujęty, ale USA i ich sojusznicy z NATO zdali sobie sprawę, że zagrożenie ze strony Jemenu jest poważniejsze, niż wcześniej sądzono.

Jak podał wczoraj „Washington Post”, amerykańskie służby specjalne prowadzą wraz z siłami jemeńskimi szeroko zakrojoną operację przeciw tamtejszej al Kaidzie. Od 24 grudnia przeprowadzono już 20 ataków lądowych i powietrznych na jej kryjówki. Miało w nich zginąć sześciu spośród 15 najważniejszych komendantów jemeńskiego odłamu organizacji. Amerykanie planują obławy na terrorystów, dostarczają siłom jemeńskim broń i amunicję oraz informacje wywiadowcze.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022