Pani Ashton w ogniu krytyki

W Brukseli coraz częściej słychać opinie, że brytyjska baronessa nie radzi sobie jako szefowa unijnej dyplomacji

Aktualizacja: 20.02.2010 09:55 Publikacja: 20.02.2010 02:58

Catherine Ashton nie widzi uchybień w swej pracy, a kierowane pod jej adresem zarzuty tłumaczy podob

Catherine Ashton nie widzi uchybień w swej pracy, a kierowane pod jej adresem zarzuty tłumaczy podobno seksizmem

Foto: AFP

Catherine Ashton od początku miała złą prasę. Mało znana, bez żadnego doświadczenia dyplomatycznego, mówiąca wyłącznie w swoim ojczystym języku, co w wielojęzycznym środowisku europejskich dyplomatów jest ewenementem, była zdumiewającym wyborem na nowo tworzone stanowisko unijnego ministra spraw zagranicznych. Jej jedynym doświadczeniem międzynarodowym był roczny staż w Komisji Europejskiej na stanowisku komisarza ds. handlu międzynarodowego – zbyt krótki, aby móc cokolwiek powiedzieć o jej talentach negocjacyjnych.

Jednak fakt, że należy do partii socjaldemokratycznej, w połączeniu ze skomplikowanym wzorem podziału najwyższych stanowisk między regiony Europy wystarczył, aby 1 grudnia 2009 roku objęła prestiżową funkcję. Pomogła też płeć: Unia Europejska chciał mieć przynajmniej jedną kobietę wśród czterech czołowych polityków. Niespełna trzy miesiące po rozpoczęciu przez nią nowej pracy nie słychać żadnych komplementów. Bardziej łagodni mówią, żeby poczekać z oceną. – Trzeba jej dać 100, a nawet 200 dni – uważa Marek Siwiec, eurodeputowany SLD. Ale inni są bardziej krytyczni.

– Jest bardzo pasywna. W sprawie Haiti i Białorusi to państwa członkowskie musiały na nią naciskać. A przecież nie taki jest duch traktatu lizbońskiego – mówi „Rz” Piotr Kaczyński, ekspert brukselskiego Centre for European Policy Studies. Kaczyński odnosi się do dwóch wyzwań, z którymi miała do czynienia Ashton: trzęsienie ziemi na Haiti i aresztowania działaczy polskiej mniejszości na Białorusi. – To szefowa unijnej dyplomacji powinna inicjować reakcję UE na takie wydarzenia. Nie może być tak, że Polska przez kilka dni prosi Ashton o zareagowanie na Białoruś – przekonuje Kaczyński. Ostatecznie Ashton wydała oświadczenie. Ale do dziś nie zadzwoniła do Mińska i, mimo apeli Radosława Sikorskiego, nie zdecydowała się na rozmowę z którymkolwiek z białoruskich polityków.

Trudno znaleźć usprawiedliwienie dla brytyjskiej baronessy. Jej otoczenie tłumaczy, że to nowe stanowisko, a podlegająca jej Europejska Służba Działań Zewnętrznych zostanie dopiero stworzona. Krytycy argumentują jednak, że są już tysiące urzędników w podlegającej jej dyrekcji generalnej ds. stosunków zewnętrznych w Komisji Europejskiej, a także w Radzie UE. Wśród nich tacy, którzy od lat zajmują się wschodem czy konkretnie Białorusią. Nie brakuje więc znajomości rzeczy, problemem jest raczej brak politycznego zdecydowania u samej Ashton.

W złośliwościach pod jej adresem celuje prasa francuska. Jean Quatremer z „Liberation”, weteran wśród francuskich korespondentów w Brukseli i autor poczytnego blogu, regularnie publikuje wpisy pełne anonimowych wypowiedzi dyplomatów o braku kompetencji Ashton, ale też zupełnie osobistych uwag. Że po ósmej wieczorem nie odbiera telefonu albo że w piątek szybko wyjeżdża do Londynu, gdzie mieszkają jej mąż i dzieci. Jest tego tyle, że sama Ashton podobno uważa krytykę za podszytą seksizmem: zdominowanemu przez mężczyzn dyplomatycznemu światkowi nie podoba się kobieta na najwyższym stanowisku.

[wyimek]90 dni temu pani Ashton objęła funkcję komisarza UE. Jak dotąd brak efektów jej działań[/wyimek]

– Nie sądzę, żeby płeć odgrywała tutaj rolę. Gdyby na jej miejscu była doświadczona dyplomatka albo kobieta o takiej sile politycznej jak na przykład Julia Tymoszenko, ataki byłyby dużo słabsze – uważa Hugo Brady z londyńskiego Centre for European Reform. Przyznaje, że Ashton ma ogromny kłopot wizerunkowy i jest łatwym celem ataków. Ale brytyjski ekspert skłonny jest traktować swoją rodaczkę z taryfą ulgową. Nie tylko jest nowa na tym stanowisku, ale też to stanowisko jest zupełnie nowe.

– Takiego stanowiska jeszcze nie było, musimy dać jej czas – mówi Brady. I wskazuje dodatkowo na zamieszanie instytucjonalne po wejściu w życie traktatu lizbońskiego. Do reprezentowania Unii na zewnątrz rości sobie pretensje nie tylko Ashton, ale też Herman Van Rompuy, nowy stały przewodniczący Rady Europejskiej, oraz Jose Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej.

Na kontekst pracy Ashton zwraca też uwagę Paweł Zalewski, eurodeputowany PO. Jako jeden z dwóch członków PO głosował przeciwko powołaniu obecnej KE, częściowo z powodu wyboru Ashton. – Jestem krytyczny wobec kontekstu tej nominacji, a nie samej osoby. Największe państwa nie chciały jej wyposażyć w istotne kompetencje. Co z tego, że będzie więcej jeździć i się pokazywać? Nie sprosta oczekiwaniom, bo nie ma pełnomocnictw, żeby mówić w imieniu UE – uważa Zalewski. I przypomina, że jednym z głównych autorów koncepcji słabego ministra spraw zagranicznych jest francuski prezydent Nicolas Sarkozy. Trudno więc traktować poważnie krytykę płynącą z Paryża.

[i]Oficjalna strona unijnej dyplomacji [link=http://ec.europa.eu/external_relations]ec.europa.eu/external_relations[/link][/i]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021