Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy oskarżony o zbrodnie wojenne i ludobójstwo Radovan Karadżić pojawi się na sali rozpraw. Cztery miesiące temu zbojkotował proces, twierdząc, że potrzebuje więcej czasu na zapoznanie się z milionem stron dokumentów.
O kolejne odroczenie procesu apelował zresztą do samego końca. Sędziowie byli jednak nieugięci. Znaleźli też na niego sposób – pozwolili, by bronił się sam, jednocześnie wyznaczając brytyjskiego adwokata z urzędu. Zagrozili, że jeśli nadal będzie blokował proces, prawnik Richard Harvey natychmiast przejmie jego sprawę.
Karadżić posłuchał. Przemawiał przez trzy godziny, korzystając jedynie z luźnych notatek, a nawet zaprezentował film wideo. – Będę bronił naszego narodu i naszej sprawy. Prokuratura chce mnie przedstawić jako potwora, bo nie ma żadnych dowodów – przemawiał. Mówił, że w latach 90. Serbowie jedynie bronili się przed islamskimi fundamentalistami, którzy chcieli przejąć kontrolę nad Bośnią i uczynić z niej republikę islamską. – Nigdy naszą intencją nie było wygnanie Muzułmanów i Chorwatów z Republiki Serbskiej. Serbowie chcieli żyć razem z Muzułmanami, ale nie pod ich rządami. W takim bowiem razie byliby pozbawieni fundamentalnych praw – zaznaczył. Wojnę na Bałkanach nazwał „sprawiedliwą i świętą”.
64-letni Karadżić to więzień numer jeden haskiego trybunału. Wyższy rangą był tylko Slobodan Miloszević, który zmarł w celi w 2006 roku. Karadżić ukrywał się wtedy w Belgradzie i pracował pod przybranym nazwiskiem jako lekarz. Do Hagi trafił w lipcu 2008 roku.
– Cieszę się, że wreszcie jest szansa, by jego proces był kontynuowany. Ale sędziów czeka trudne zadanie. Mają ograniczony czas, by go osądzić – mówi „Rz” Bośniaczka Merdijana Sadović, która śledzi haskie procesy z ramienia brytyjskiego Institute for War and Peace Reporting. Inni bałkańscy zbrodniarze czekali na proces po kilka lat. Karadżić nie miał takiej szansy, gdyż trybunał ma skończyć pracę w 2010 roku. Skarżyła się na to także jego córka, twierdząc, że ojciec nie miał czasu na przygotowanie się. – Jestem pewna, że jeśli zajdzie potrzeba, sędziowie przedłużą proces o kilka miesięcy. Ale na pewno nie o cztery lata, jak było w przypadku Miloszevicia. Szanse, że Karadżić zostanie uniewinniony, są równe zeru – mówi Sadović.