– To szokująca próba wmówienia opinii publicznej, że mordu w Hucie Pieniackiej nie dokonały oddziały Dywizji SS Galizien – powiedział „Rz” sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. – Mamy do czynienia z akcją polityczną zmierzającą do umniejszenia odpowiedzialności ukraińskiej za dokonane tam zbrodnie. Ale fakty są nieubłagane, jest i literatura ukraińska na ten temat – dodał.
Wieś Huta Pieniacka, w dawnym powiecie Brody województwa tarnopolskiego (dziś obwód lwowski na Ukrainie), została zniszczona 28 listopada 1944 roku. W bestialski sposób wymordowano około tysiąca jej mieszkańców, Polaków. W 2005 roku na miejscu dawnej, polskiej wsi postawiony został krzyż z dwujęzycznym, polsko-ukraińskim napisem: „Pamięci spoczywających tu około 1000 Polaków mieszkających we wsi Huta Pieniacka i okolicznych miejscowościach zamordowanych 28 lutego 1944 roku”. Kto dokonał tej zbrodni? Strona polska mówi jednoznacznie: 14 Ochotnicza Dywizja SS „Hałyczyna” („Galizien”) wraz z UPA. Część Ukraińców dowodzi natomiast, że zrobili to Niemcy.
– Swoboda zaktywizowała się po odejściu Wiktora Juszczenki z urzędu prezydenta, walczy o jego nacjonalistyczno-demokratyczny elektorat – powiedział „Rz” Askold Jeromin, publicysta gazety „Wysokij Zamok”. – Juszczenko łagodził radykalne poglądy, Swoboda je wykorzystuje, licząc na wyższe poparcie i być może na wcześniejsze wybory parlamentarne. Nie powiedziałbym jednak, że Polska jest jedynym wrogiem tej partii, niedawno aktywistka Swobody we lwowskim przedszkolu zaproponowała dzieciom, które przedstawiały się po rosyjsku, by wyjechały do Rosji – dodał.
W minioną niedzielę działacze Swobody zakłócili uroczystości rocznicowe w Hucie Pieniackiej. Z Polski przyjechały trzy autokary, głównie rodziny ofiar mordu, przedstawiciele środowisk kresowych oraz studenci, ze Lwowa przybył konsul generalny RP Grzegorz Opaliński. Polacy nie mogli dojechać pod pomnik, bo jedyna droga została zablokowana przez członków Swobody. Protestowali przeciwko wtrącaniu się Polski w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Wypominali nam protesty przeciwko gloryfikowaniu Bandery i uznaniu go przez Juszczenkę za bohatera Ukrainy oraz rezolucję Parlamentu Europejskiego w tej sprawie, podjętą z inicjatywy polskich eurodeputowanych. Mówili, że monument upamiętniający ofiary mordu z lutego 1944 roku został postawiony nielegalnie, a cała historia z wymordowaniem mieszkańców wsi została zmyślona przez Polaków. „Bandera, Szuchewycz – bohaterowie narodowi, walczyli o naszą wolność” – głosił napis na jednym z transparentów ustawionych pod krzyżem w pobliżu pomnika. Po interwencji konsula i miejscowej milicji Polacy dotarli pod pomnik.
– Ukraińcy nie mogą przyjąć prawdy, dlatego czynią i wypisują głupstwa – mówił Franciszek Bąkowski z Poznania, jeden z nielicznych Polaków, który przeżył mord w Hucie Pieniackiej. Opowiadał, że w niedzielę około 200 osób dojechało autokarami do Żarkowa – dwa kilometry od Huty Pieniackiej. Na miejsce dotarli furmankami. – Dojazd pod sam pomnik zablokowała grupa około 50 Ukraińców zgromadzonych pod krzyżem – relacjonował. Mimo licznie zgromadzonych milicjantów, Ukraińcy nie przepuścili Polaków na furmankach. – Musieliśmy się przedzierać bokiem przez zaspy – dodał. Podkreślał, że uroczystości pod pomnikiem ofiar przebiegły bez zakłóceń. Drażniły tylko napisy na tablicy. – Huta Pieniacka jest solą w oku dla wielu Ukraińców, którzy winę za mordy chcą zrzucić na innych – mówi Bąkowski.