Co roku w UE zawieranych jest 300 tysięcy międzynarodowych małżeństw. Do tego znajomość prawa 27 państw UE nie jest potrzebna. Ale problemy się zaczynają, gdy dochodzi do rozwodu. Rocznie jest 140 tysięcy takich ponadgranicznych przypadków. – Wtedy nieznajomość prawa wybranego do orzekania rozwodu może mieć szkodliwe skutki dla jednego lub obojga małżonków. Dlatego niezbędne jest, by wybór prawa i sądu dokonywany był w sposób świadomy – oświadczył Roberto Barone, szef Rady Notariuszy UE. Organizacja ta poparła propozycję Komisji Europejskiej, która organizuje „współpracę rozwodową” 10 państw UE.
W awangardzie znalazły się Austria, Bułgaria, Francja, Grecja, Węgry, Włochy, Luksemburg, Rumunia, Słowenia i Hiszpania.
"geneva>
– Nie było jednomyślnego poparcia dla takiego rozwiązania. Dlatego część państw decyduje się na „wzmocnioną współpracę”. To formuła otwarta, inni będą mogli w przyszłości dołączyć, gdy zobaczą korzyści z tego płynące – mówiła Viviane Reding, unijna komisarz sprawiedliwości. Unijna propozycja nie przewiduje harmonizacji prawa rozwodowego. Tworzy natomiast jednolite zasady wyboru prawa, według którego miałby być orzekany rozwód. Para mogłaby wybrać prawo kraju, z którym ma związek, na przykład francusko-hiszpańska – prawo jednego z tych krajów. Gdyby się nie porozumiała, to sąd wybiera prawo właściwe według określonych kryteriów, a więc prawo kraju wspólnego zamieszkania lub ostatniego wspólnego zamieszkania. Jeśli te warunki nie mają zastosowania, sąd ma do dyspozycji kolejne kryteria. – Obecna łamigłówka prawna często powoduje szkodę słabszego partnera – uważa komisarz Reding. Jako przykład podała parę polsko-fińską lub nawet polsko-polską, w której mąż mieszka w Finlandii. I tam może, bez zgody żony, wystąpić o szybki rozwód. Według nowych unijnych reguł byłoby to niemożliwe.
$>