Główną postacią dobiegającej końca kampanii wyborczej był Władimir Putin. To pierwszy przypadek, gdy urzędujący prezydent ubiega się o miejsce w parlamencie. Obserwatorzy wskazują, że podczas kampanii można było dostrzec wiele innych oznak cofania się Rosji do czasów sowieckich.
Wybory do Dumy Państwowej pierwszy raz odbędą się według nowej ordynacji. Uchwalona w kwietniu 2005 roku głosami prokremlowskiej Jednej Rosji – natychmiast wywołała krytykę opozycji demokratycznej. Obawy, że nowe przepisy utrudnią tej ostatniej drogę do Dumy, potwierdzają eksperci.Najważniejsza zmiana polegała na zniesieniu okręgów jednomandatowych, w których wcześniej wybierano połowę składu Dumy. Właśnie dzięki nim w poprzednich wyborach – nawet w przypadku porażki ugrupowań demokratycznych – kilku politykom opozycji udawało się zdobyć mandaty poselskie. Obecnie cały, 450-osobowy, skład izby niższej parlamentu zostanie wyłoniony według ordynacji proporcjonalnej, na podstawie list partyjnych.
Kolejna nowość to niezwykle rygorystyczne wymogi rejestracji partii. Po ich wprowadzeniu z mapy politycznej Rosji zniknęło wiele opozycyjnych ugrupowań, zarówno z lewej jak i z prawej strony sceny. W dodatku próg wyborczy został podniesiony z pięciu do siedmiu procent, a partiom zakazano łączenia się w bloki.
Wprowadzono też nieistniejący przedtem wymóg wpłacania wysokiej kaucji (2,35 miliona dolarów) lub zebrania co najmniej 200 tysięcy podpisów za prawo startu w wyborach dla każdego ugrupowania, poza tymi, które już zasiadają w obecnej Dumie.
Przez sito nowej ordynacji udało się przejść 11 ugrupowaniom. Większość z nich mogłaby już jednak dać za wygraną. Na dwa miesiące przed głosowaniem jego wynik został przesądzony. Właśnie wtedy, na zjeździe prokremlowskiej Jednej Rosji, Putin zgodził się startować z pierwszego miejsca na listach tego ugrupowania.