Jedyny kandydat demokratycznej opozycji w Rosji może zostać wyeliminowany z walki o prezydenturę. Wczoraj Centralna Komisja Wyborcza zakwestionowała prawie 400 tysięcy z dwóch milionów podpisów, jakie zebrał były premier Michaił Kasjanow. Według prokuratury generalnej listy Kasjanowa fałszowano w Rybińsku w obwodzie jarosławskim. Wcześniej wszczęto postępowanie karne przeciwko kierownikowi sztabu wyborczego opozycyjnego polityka w nadwołżańskiej republice Mari Eł.
– Nie wyobrażam sobie, że nie zostanę zarejestrowany jako kandydat na prezydenta. Jeśli taka decyzja zapadnie, będzie to decyzja polityczna – powiedział Kasjanow dziennikarzom.
Zgodnie z ordynacją wyborczą jeśli wątpliwości budzi więcej, niż 5 procent podpisów, kandydat automatycznie jest dyskwalifikowany. CKW zarządziła powtórną weryfikację list Kasjanowa. Ostateczną decyzję podejmie jeszcze w tym tygodniu. Giennadij Rajkow z komisji zastrzegł, że jest ona gotowa cofnąć zastrzeżenia, jeśli tylko kandydat przedstawi dane o osobach, które gromadziły podpisy na jego listach.
Żadnych problemów nie miał natomiast lojalny wobec Kremla lider mało znanej Demokratycznej Partii Rosji Andriej Bogdanow. Jako pewny outsider ma wszelkie szanse, aby dołączyć do trójki kandydatów partii mających reprezentację w Dumie i zwolnionych z obowiązku zbierania podpisów: lidera komunistów Giennadija Ziuganowa, nacjonalisty Władimira Żyrinowskiego oraz faworyta, pierwszego wicepremiera Dmitrija Miedwiediewa, wspieranego przez samego Władimira Putina.
Swoją oficjalną kampanię Miedwiediew rozpoczął wczoraj na Forum Obywatelskim, czyli zjeździe przedstawicieli organizacji pozarządowych. Obiecał Rosjanom stabilność oraz kontynuację polityki obecnego prezydenta.