Przyjęcie Ukrainy i Gruzji do NATO byłoby „wielce problematyczne dla istniejących struktur bezpieczeństwa w Europie”, stwierdził w wywiadzie dla „Financial Times” prezydent elekt Rosji Dmitrij Miedwiediew. Słowa nowego rosyjskiego przywódcy są stonowane, ale ich przesłanie jest jasne: Moskwa czuje się osaczana przez Zachód.
„Żadne państwo nie może być zadowolone, jeśli do jego granic zbliża się sojusz wojskowy, do którego ono samo nie należy” – oznajmił Miedwiediew. Ewentualne przyszłe członkostwo Ukrainy i Gruzji ma być jednym z tematów kwietniowego szczytu NATO w Bukareszcie.
Jak podkreślają amerykańscy eksperci w sprawach Rosji, rozszerzenie NATO wpisuje się w szerszy kontekst relacji między Rosją a Zachodem, podobnie jak kwestia tarczy, która według Miedwiediewa „burzy kruchą równowagę sił i środków w Europie”.
Zastępca sekretarza stanu USA John Rood, który kieruje negocjacjami z Polską i Czechami w sprawie systemu antyrakietowego, ma dziś przyjąć wiceministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Kisliaka. W rozmowach uczestniczyć będą zespoły ekspertów obu stron. Spotkanie to, jak wyjaśnia Departament Stanu, jest kontynuacją dialogu podjętego w połowie miesiąca w Moskwie przez Condoleezzę Rice i szefa Pentagonu Roberta Gatesa. Amerykanie przedstawili wówczas Rosjanom całą listę propozycji mających ich uspokoić. Według Amerykanów system ma służyć wyłącznie zapobieganiu zagrożeniu ze strony takich państw jak Iran. Zdaniem Moskwy może zostać skierowany przeciw Rosji.
W zeszłym roku oferta Amerykanów spotkała się z bardzo chłodną reakcją Rosjan. Tym razem szef dyplomacji Siergiej Ławrow określił amerykańskie propozycje jako „ważne i użyteczne”. „Nie jesteśmy szczęśliwi, że cały czas wprowadzane są w życie plany rozlokowania trzeciej odnogi systemu antyrakietowego. Jesteśmy jednak gotowi rozpatrzyć propozycje przedstawione przez naszych amerykańskich partnerów” – stwierdził Miedwiediew w wywiadzie dla „FT”. Dodał, że Moskwa analizuje propozycje Amerykanów.