Kijów żąda, aby Moskwa powstrzymała się od pogróżek i pamiętała o ustaleniach o rosyjsko-ukraińskim partnerstwie i współpracy. Ostrą reakcję ukraińskiego MSZ wywołały rosyjskie groźby po szczycie NATO w Bukareszcie (2 – 4 kwietnia).

Najpierw rosyjski dziennik „Kommiersant” zacytował wypowiedź prezydenta Władimira Putina, który ostrzegł, że Ukrainę po wejściu do NATO czeka rozpad (miałyby się od niej oderwać Krym i obwody wschodnie).

W piątek oliwy do ognia dolał szef rosyjskiego sztabu generalnego generał Jurij Bałujewski, który zagroził „krokami militarnymi” w obronie swoich granic, gdyby Ukraina znalazła się w sojuszu. Przewodniczący Komisji ds. Międzynarodowych Dumy Konstantin Kosaczow powiedział zaś, że NATO to „przetrącanie kręgosłupa Ukraińcom przeciwnym sojuszowi”.

„Nie do przyjęcia jest sytuacja, w której Rosja podważa prawo Ukrainy do podejmowania decyzji dotyczących własnej polityki zagranicznej” – napisano w komunikacie ukraińskiego MSZ.

– Rosyjskie groźby będą testem wytrwałości i pomysłowości naszych władz, które chcą wprowadzić Ukrainę do struktur NATO – mówi „Rz” Wadim Hreczaninow, doradca byłego prezydenta Leonida Kuczmy.