Czarny dzień dla izraelskich Arabów

Gdy Żydzi hucznie obchodzą 60 rocznicę swojej państwowości, mieszkający w Izraelu Arabowie ogłosili żałobę - pisze Piotr Zychowicz z Nazaretu

Aktualizacja: 19.05.2008 04:03 Publikacja: 18.05.2008 09:33

Czarny dzień dla izraelskich Arabów

Foto: AFP

Typowa blisko-wschodnia ulica. Kobiety w muzułmańskich chustach na głowach, arabskie napisy na sklepowych szyldach i reklamach. Budki ze smażoną baraniną i sklepiki z misternie zdobionymi fajkami wodnymi. Starzy beduini w charakterystycznych białych nakryciach głowy handlują daktylami. Nad ulicą unosi się gwar głośnych arabskich rozmów i jazgotliwe rytmy arabskiego disco dobiegające z rozklekotanej Skody z nażelowanymi młodzieńcami w środku.

To nie Damaszek, Amman czy Bejrut tylko środek żydowskiego państwa Izrael. 65-tysięczne miasto Nazaret, zamieszkałe w stu procentach przez Arabów. W 1948 roku, podczas Wojny o Niepodległość Izraela nie wszyscy mieszkańcy Palestyny uciekli z opanowanych przez Żydów terytoriów. W domach pozostało około 150 tysięcy osób i dziś po 60 latach społeczność Arabów z izraelskimi paszportami liczy już ponad milion osób (około 20 proc. obywateli).

Dzień, w którym powstało państwo Izrael nazywają oni Nakba, co po arabsku oznacza „katastrofę”. W tym roku postanowili z tej okazji zorganizować marsz żałobny pod Nazaretem. Na miejscu pojawili się jednak żydowscy prawicowcy. Doszło do walki i po chwili do akcji wkroczyła policja. — Zachowali się wobec nas wyjątkowo brutalnie. Rzucali granaty hukowe i bili nas pałkami — opowiada Wasil Taha, jeden z dwunastu arabskich członków Knesetu.

On również poważnie ucierpiał podczas starć. Jeden z Izraelskich policjantów nie oglądając się na jego funkcję rozbił mu pałką głowę. — Potem jeszcze próbowali mnie zmusić do złożenia fałszywych zeznań. Miałem powiedzieć, że zostałem trafiony jakimś zabłąkanym kamieniem — opowiada. — Takie brutalne ataki i pobicia to codzienność z jaką muszą się zmagać mieszkający w tym kraju Arabowie — mówi oburzony parlamentarzysta.

Choć podczas demonstracji arabska młodzież wymachiwała palestyńskimi flagami i skandowała antyizraelskie hasła, mieszkańcy Nazaretu wcale nie chcą, żeby ich miasto zostało przyłączone do Autonomii Palestyńskiej. — Identyfikujemy się z naszymi braćmi i ich sprawą. Uważamy się jednak za mieszkańców tego państwa i chcemy w nim żyć — mówi szef Arabskiego Centrum Prawa i Polityki Jousef Dżabareen.

Według niego Izrael powinien zrezygnować ze statusu państwa żydowskiego i przyznać, że jest państwem dwunarodowym. — Gwiazda Dawida to żydowski symbol religijny. Trzeba więc do niej dołączyć Półksiężyc, albo najlepiej znaleźć jakiś wspólny neutralny symbol — mówi Dżabareen. Co ciekawe, w niektórych sklepikach i barach w Nazarecie można zobaczyć portrety prezydenta Szymona Peresa.

Wielu mieszkańców Nazaretu głosuje na żydowską lewicę i ma za złe Palestyńczykom, że dokonują zamachów terrorystycznych. Miasto, w którym dorastał Jezus Chrystus, żyje z turystyki, a od czasu kiedy wybuchła Intifada, przybyszy z zagranicy jest znacznie mniej. I choć wokół Bazyliki Zwiastowania kłębi się tłum polskich turystów w kapeluszach i sandałach, mieszkańcy Nazaertu zgodnie mówią, że „to nie to, co kiedyś”.

— Izraelscy Arabowie to bardzo złożona społeczność. Część uważa się za Palestyńczyków, część za arabską mniejszość w Izraelu. Nikt nie wymaga jednak od nich patriotyzmu. Chcemy tylko, żeby byli lojalni wobec państwa, nie angażowali się w działalność terrorystyczną i płacili podatki — podkreśla profesor socjologii Sammy Smooha z Uniwersytetu w Haifie, który od wielu lat zajmuje się badaniem społeczności arabskiej.

Typowa blisko-wschodnia ulica. Kobiety w muzułmańskich chustach na głowach, arabskie napisy na sklepowych szyldach i reklamach. Budki ze smażoną baraniną i sklepiki z misternie zdobionymi fajkami wodnymi. Starzy beduini w charakterystycznych białych nakryciach głowy handlują daktylami. Nad ulicą unosi się gwar głośnych arabskich rozmów i jazgotliwe rytmy arabskiego disco dobiegające z rozklekotanej Skody z nażelowanymi młodzieńcami w środku.

To nie Damaszek, Amman czy Bejrut tylko środek żydowskiego państwa Izrael. 65-tysięczne miasto Nazaret, zamieszkałe w stu procentach przez Arabów. W 1948 roku, podczas Wojny o Niepodległość Izraela nie wszyscy mieszkańcy Palestyny uciekli z opanowanych przez Żydów terytoriów. W domach pozostało około 150 tysięcy osób i dziś po 60 latach społeczność Arabów z izraelskimi paszportami liczy już ponad milion osób (około 20 proc. obywateli).

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020