Rz: NATO ostro zareagowało na rosyjskie działania w Gruzji. Myśli pan, że Moskwa się przestraszy?
Ariel Cohen: Odezwy NATO nie wystarczą. Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy muszą podjąć wszelkie możliwe kroki, żeby zatrzymać rosyjską agresję. Podczas swej wizyty w Europie sekretarz stanu Condoleezza Rice powinna skłaniać wszystkich naszych sojuszników do potępienia działań Moskwy. Należy żądać od Rosji wycofania oddziałów z Gruzji oraz uznania nienaruszalności jej terytorium. Naciskajmy na wszystkie potężne kraje, by wypowiedziały się w tej sprawie. Mam na myśli Niemcy, Francję, Indie, Brazylię, Japonię, Koreę, Turcję, a nawet Chiny. Rosji trzeba uzmysłowić, że agresja na Gruzję może przekreślić jej aspiracje do przystąpienia do Światowej Organizacji Handlu (WTO) oraz do zorganizowania w 2014 roku zimowych igrzysk w Soczi, leżącym, notabene, 200 kilometrów od Gruzji. Na Morze Czarne powinny również wpłynąć nasze okręty w ramach tak zwanej operacji ewakuacyjnej.
Czy to wystarczy, by Kreml złagodził swoją politykę?
Tak – jeżeli uda nam się uzmysłowić Moskwie, że jej działania przyniosą Rosji takie szkody na arenie międzynarodowej, że ich skutki będzie odczuwała przez całe dekady.
Czy Zachód powinien wcześniej zareagować na działania Rosjan w Abchazji i Osetii Południowej?