Z Kremlem trzeba twardo

Zachód musi ostrzec Moskwę, że skutki działań w Gruzji będzie odczuwała przez całe dekady – mówi dr Ariel Cohen

Publikacja: 20.08.2008 02:55

Rz: NATO ostro zareagowało na rosyjskie działania w Gruzji. Myśli pan, że Moskwa się przestraszy?

Ariel Cohen: Odezwy NATO nie wystarczą. Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy muszą podjąć wszelkie możliwe kroki, żeby zatrzymać rosyjską agresję. Podczas swej wizyty w Europie sekretarz stanu Condoleezza Rice powinna skłaniać wszystkich naszych sojuszników do potępienia działań Moskwy. Należy żądać od Rosji wycofania oddziałów z Gruzji oraz uznania nienaruszalności jej terytorium. Naciskajmy na wszystkie potężne kraje, by wypowiedziały się w tej sprawie. Mam na myśli Niemcy, Francję, Indie, Brazylię, Japonię, Koreę, Turcję, a nawet Chiny. Rosji trzeba uzmysłowić, że agresja na Gruzję może przekreślić jej aspiracje do przystąpienia do Światowej Organizacji Handlu (WTO) oraz do zorganizowania w 2014 roku zimowych igrzysk w Soczi, leżącym, notabene, 200 kilometrów od Gruzji. Na Morze Czarne powinny również wpłynąć nasze okręty w ramach tak zwanej operacji ewakuacyjnej.

Czy to wystarczy, by Kreml złagodził swoją politykę?

Tak – jeżeli uda nam się uzmysłowić Moskwie, że jej działania przyniosą Rosji takie szkody na arenie międzynarodowej, że ich skutki będzie odczuwała przez całe dekady.

Czy Zachód powinien wcześniej zareagować na działania Rosjan w Abchazji i Osetii Południowej?

Zauważmy, że w ostatnich latach Moskwa przyznała większości Abchazów i Osetyjczyków obywatelstwo rosyjskie. Stworzenie chronionej przez Rosję populacji prowadziło do podważenia suwerenności Gruzji i przywrócenia strefy wpływów z czasów Związku Sowieckiego. Co charakterystyczne, ostrzegał przed tym nie Zachód, ale sami Rosjanie – konkretnie mała grupa rosyjskich obrońców praw człowieka kierowana przez Lwa Ponomariowa, Siergieja Kowaliowa i Jelenę Bonner. Podkreślali oni, że Rosja nie ma moralnego prawa do prowadzenia operacji pokojowej. Wzywali nawet do wykluczenia Rosji z G8, co dopiero teraz postulują politycy na Zachodzie. Niestety, my wtedy milczeliśmy.

Sytuacja w Osetii jest jednak skomplikowana. Dlaczego mielibyśmy odmawiać Osetyjczykom prawa do samostanowienia?

Rozumiem ten argument, ale zwróćmy uwagę, kim są przywódcy separatystów Osetii Południowej. To w większości etniczni Rosjanie, z których wielu było funkcjonariuszami Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) i sowieckiej partii komunistycznej.

Co się stanie na Kaukazie, jeśli Zachód nie powstrzyma Rosji?

Rosjanie chcą nie tylko pozbawić Gruzję zwierzchności nad Abchazją i Osetią Południową, ale również doprowadzić do obalenia prezydenta Micheila Saakaszwilego i ustanowić w Tbilisi reżim przychylny Moskwie. Ukrainie wysyłają natomiast komunikat, że jej dążenia do członkostwa w NATO mogą spowodować wojnę i rozbicie państwa. Dla niemal 50 procent Ukraińców rosyjski jest ich pierwszym językiem, a prawie jedna piąta obywateli Ukrainy to etniczni Rosjanie. Ci ludzie, zachęceni przez matuszkę Rosję, mogą pójść drogą Abchazów i Osetyjczyków. Uważam więc, że Zachód powinien powtarzać swoje zapewnienia, że Ukraina zostanie przyjęta do paktu północnoatlantyckiego.

Amerykański politolog, wykładowca Columbia University, ekspert Heritage Foundation

Coraz twardsza pozycja NATO wobec Rosji nie jest dla mnie zaskoczeniem. Stosunki między sojuszem a Moskwą od lat stale się pogarszają. Poszerzenie sojuszu na wschód, tarcza antyrakietowa w Polsce i w Czechach. Trudno w takich okolicznościach budować dobre stosunki z Rosją. Ale i Moskwa wysłała do NATO jako stałego przedstawiciela Dmitrija Rogozina, czołowego antyzachodniego nacjonalistę. Już po tym widać, że ma w nosie współpracę z NATO, więc zerwanie relacji z Kremlem aż do wycofania rosyjskich wojsk z Gruzji w zasadzie niewiele zmieni. Uważam, że stanowisko krajów członkowskich mogłoby być o wiele ostrzejsze. Zamiast tego kolejny raz mamy konsensus, na który mogły się zgodzić Francja i Niemcy. Oznacza to z jednej strony, że oba kraje wreszcie zrozumiały, iż partnerstwo z Rosją oparte na wspólnych wartościach jest niemożliwe. Z drugiej jednak NATO brzmi coraz bardziej jak Rosja, czyli wygłasza puste groźby. Kiedy minie okres wzajemnego oskarżania się i straszenia, Gruzja znów usłyszy, że nie może zostać członkiem NATO, a Moskwa wznowi współpracę z sojuszem. Komuś musi w końcu sprzedawać swoją ropę i gaz.

—not. ryb

Stanowisko tych państw NATO, które nie zgodziły się z amerykańską propozycją ukarania Rosji za konflikt gruziński, było do przewidzenia. Kraje sojuszu różnie oceniają jego przebieg, a także rolę Stanów Zjednoczonych, uznanych – nie bez powodów – za stronę tego konfliktu. Waszyngton nie zadaje sobie kluczowego pytania: kto zaczął wymianę ognia w Osetii Południowej? Odpowiedź brzmi: Gruzja. Ten stan rzeczy jest bardzo istotny dla europejskich krajów, które, choć krytykują postawę Rosji na Kaukazie, nie odbierają sytuacji aż tak jednoznacznie jak administracja prezydenta George’a W. Busha.

Spotkanie w Brukseli pokazało także, jak ważny dla Europy jest system kolektywnego bezpieczeństwa z udziałem Rosji. Moskwa nie zmieniła swojego stanowiska – propozycja prezydenta Dmitrija Miedwiediewa zawarcia nowego europejskiego paktu bezpieczeństwa z udziałem Stanów Zjednoczonych i Kanady jest nadal aktualna.

Propozycja Waszyngtonu dotycząca zamrożenia działań Rady Rosja – NATO jest zaś przede wszystkim ważnym czynnikiem w wewnętrznej polityce USA ze względu na kampanię prezydencką.

—not. ta.s.

Rz: NATO ostro zareagowało na rosyjskie działania w Gruzji. Myśli pan, że Moskwa się przestraszy?

Ariel Cohen: Odezwy NATO nie wystarczą. Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy muszą podjąć wszelkie możliwe kroki, żeby zatrzymać rosyjską agresję. Podczas swej wizyty w Europie sekretarz stanu Condoleezza Rice powinna skłaniać wszystkich naszych sojuszników do potępienia działań Moskwy. Należy żądać od Rosji wycofania oddziałów z Gruzji oraz uznania nienaruszalności jej terytorium. Naciskajmy na wszystkie potężne kraje, by wypowiedziały się w tej sprawie. Mam na myśli Niemcy, Francję, Indie, Brazylię, Japonię, Koreę, Turcję, a nawet Chiny. Rosji trzeba uzmysłowić, że agresja na Gruzję może przekreślić jej aspiracje do przystąpienia do Światowej Organizacji Handlu (WTO) oraz do zorganizowania w 2014 roku zimowych igrzysk w Soczi, leżącym, notabene, 200 kilometrów od Gruzji. Na Morze Czarne powinny również wpłynąć nasze okręty w ramach tak zwanej operacji ewakuacyjnej.

Pozostało 82% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019