Taką nadzieję ma szef rządu Kraju Basków Juan Jose Ibarretxe, który namawia mieszkańców tego autonomicznego regionu Hiszpanii do składania indywidualnych pozwów w Strasburgu. Baskijski premier nie uznał za stosowne poczekać na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który bada, czy rozpisane przez niego na 25 października referendum byłoby zgodne z hiszpańską ustawą zasadniczą. Baskowie mieli odpowiedzieć w nim na dwa pytania: czy opowiadają się za negocjacjami z ETA – organizacją zbrojną mającą na koncie tysiące zamachów i setki ofiar – oraz czy chcą otwarcia debaty nad tym, jak zrealizować prawo Basków do samostanowienia.

Dlaczego Ibarretxe nie poczekał na decyzję Trybunału Konstytucyjnego, który zbiera się już w najbliższy poniedziałek, a wyrok ma ogłosić najpóźniej 15 września? Dlatego, iż wie, jaki będzie werdykt, bo od początku był świadomy, że organizowana przez niego „konsultacja” jest nielegalna – odpowiadali politycy rządzącej w Hiszpanii partii socjalistycznej cytowani wczoraj przez miejscowe media.

Madryt apeluje, by nie wciągać Basków w separatystyczną awanturę

Sekretarz generalna prawicowej, opozycyjnej Partii Ludowej Maria Dolores de Cospedal uznała, że próba wciągnięcia społeczeństwa Kraju Basków w separatystyczną awanturę rozpętaną przez Ibarretxe to „barbarzyństwo”. Wezwała tego ostatniego, by przestał szantażować państwo hiszpańskie i rzucać mu wyzwania, bo w ten sposób „jedynie szkodzi interesom Basków”. Ibarretxe tłumaczy, że jego rząd nie może zaskarżyć państwa hiszpańskiego do trybunału w Strasburgu, bo sam jest częścią tego państwa. Apeluje więc do wszystkich Basków, którzy uważają, że Madryt narusza ich wolność słowa i sumienia, uniemożliwiając im wyrażenie opinii w referendum, żeby wysyłali skargi do Strasburga.

Ibarretxe, który niedawno obiecywał, że poda się do dymisji i rozpisze przedterminowe wybory w Kraju Basków, jeśli Madryt nie dopuści do referendum, wycofał się z tych zamiarów. Mówi, że wybory odbędą się „w swoim czasie” (czyli w marcu przyszłego roku). W interesie jego Baskijskiej Partii Nacjonalistycznej jest, by odbyły się jak najpóźniej, grozi jej bowiem utrata głosów na rzecz socjalistów.