Przemawiając na zakończenie wyborczej konwencji republikanów w St. Paul w Minnesocie, senator z Arizony mówił bez polotu i dynamiki, myląc się co jakiś czas. Jakby tego było mało, początek wystąpienia przerywali mu nieustannie swymi okrzykami przeciwnicy wojny w Iraku, których garstce udało się dostać na salę.
A mimo to setki uczestników konwencji i dziesiątki konserwatywnych komentatorów w całym kraju przyjęły finał imprezy z pełnym ekscytacji zadowoleniem. Jako nowy lider partii, z której establishmentem toczył niegdyś krwawe boje, McCain potrafił bowiem osiągnąć coś, co jeszcze niedawno wydawało się nieosiągalne. W ciągu paru dni zjednoczył i zmobilizował do wyborczej walki partię, w której dominują wewnętrzne podziały i ogólna atmosfera bezsilności i niewiary. Jednym ze sposobów był jego wybór konserwatywnej piękności z Alaski Sarah Palin na kandydatkę do wiceprezydentury. Drugim – umiejętne tworzenie własnego wizerunku.
Główną linią ataku demokratów jest łączenie McCaina z obecną ogromnie niepopularną administracją. McCain starał się pokazać jako polityk niezależny, chodzący własnymi drogami, od lat walczący z potężnymi grupami interesu i korupcją toczącą Waszyngton. – Walczyłem z lobbystami, walczyłem z lewymi kontraktami w Pentagonie, walczyłem z koncernami tytoniowymi, firmami farmaceutycznymi i bossami związków zawodowych – przypominał co bardziej pozytywne epizody ze swej długiej kariery w Senacie.
McCain wywołał niedawno sarkastyczne uwagi przeciwników, gdy na pytanie, ile ma domów, odpowiedział, że nie jest pewien. Teraz starał się udowodnić, że rozumie, jakim ciężarem dla przeciętnej amerykańskiej rodziny jest pogarszająca się sytuacja gospodarcza. Opowiadał o problemach zwyczajnych Amerykanów, wymieniając ich z imienia i nazwiska – tak jakby byli jego sąsiadami. Ekonomia zajęła wiele miejsca w jego przemówieniu. O wojnie w Iraku zaledwie wspomniał.
Najważniejsze było jednak przesłanie zmiany. McCain stara się wyrwać z rąk demokratom monopol na to kluczowe w tych wyborach hasło, podkreślając, że ma nie tylko reformatorską naturę, ale i doświadczenie niezbędne do przeprowadzenia zmian.