– Cieszę się na ekscytującą kampanię wyborczą – mówiła. SPD zdecydowała, że do walki o stanowisko kanclerza wystawi szefa niemieckiej dyplomacji w koalicyjnym rządzie CDU – SPD. Na stanowisku przewodniczącego socjaldemokratów Kurta Becka zastąpił Franz Müntefering.
RZ: Jak pan ocenia decyzję SPD?
Cornelius Ochmann: To był jedyny słuszny wybór. Tandem Müntefering – Steinmeier ma szanse wyprowadzić SPD na prostą w okresie przedwyborczym i zahamować spadek notowań. Steinmeier cieszy się dużym poparciem społecznym, ale nie ma poparcia w partii. A Müntefering, który przeszedł wszystkie szczeble partyjnej kariery i już był przewodniczącym, ma poparcie dołów partyjnych. To wybór dla tych, którzy od dziesiątków lat głosowali na SPD, a teraz zaczęli uciekać do Partii Lewicy.
Kanclerz skrytykowała sposób, w jaki pozbawiono stanowiska przywódcę koalicyjnej SPD. Mieliśmy do czynienia z puczem?
Pucz to za ostre słowo. Steinmeierowi zarzucano, że nie podejmuje decyzji, że zbyt długo zwleka z przejęciem sterów. No to pokazał, że potrafi grać ostro. Kurt Beck nie miał wyczucia. Kierowanie partią i uzyskanie statusu polityka rangi państwowej to dla niego za wysoka poprzeczka. Nie był się w stanie przeciwstawić tym, którzy ciągnęli partię na lewo i chcieli koalicji z postkomunistyczną Die Linke. Müntefering ma szansę powstrzymać skręt w lewo partii. Gdyby doszło do powstania koalicji postkomunistów z SPD w Hesji, gdzie mamy rząd mniejszościowy CDU, prawdopodobnie doszłoby do wcześniejszych wyborów. Decyzja SPD wzmacnia więc wielką koalicję.