Spotkanie światowych przywódców, którzy przyjechali na 63. sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, dawno nie odbywało się w tak napiętej atmosferze. – To pierwsze od lat posiedzenie ONZ, które można nazwać kryzysowym. W takiej atmosferze o wiele trudniej osiągnąć kompromis. Obawiam się, że emocje wezmą górę i w niewielu ważnych sprawach uda się wypracować porozumienie – mówi „Rz” były ambasador przy NATO Andrzej Krzeczunowicz.
Emocje sięgnęły zenitu po ostatnim wystąpieniu George’a W. Busha na forum ONZ. Prezydent USA otwarcie potępił w nim Rosję za podważa-nie integralności terytorialnej Gruzji. – Młode demokracje na całym świecie uważnie obserwują, jak odpowiemy na tę próbę – mówił, zapowiadając wsparcie dla rządu w Tbilisi.
Również prezydent Francji mówił, że Rosja nie może używać siły do rozwiązywania problemów, nie ma prawa naruszać zasady suwerenności państw, ani ich niepodległości i terytorialnej integralności. Nicolas Sarkozy zapewniał zarazem, że Europa chce dobrych stosunków z Rosją. Sam prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili apelował o międzynarodowe śledztwo w sprawie rosyjskiej inwazji i poprosił ONZ, by nie pozwoliła Rosji na łamanie Karty Narodów Zjednoczonych.
– Niewątpliwie będziemy obserwować wojnę na słowa o Gruzję. Nie wykluczam, że Zgromadzenie Ogólne zdecyduje się przyjąć rezolucję mówiącą o integralności terytorialnej Gruzji, ale Rosja będzie dążyć do ugruntowania swoich zdobyczy – mówił „Rz” Alex Pravda, ekspert ds. rosyjskiej polityki zagranicznej na uniwersytecie w Oksfordzie. Oliwy do ognia dolała sekretarz stanu USA Condoleezza Rice, która w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” powiedziała, że Rosja zmierza do samoizolacji i utraty znaczenia na forum międzynarodowymOburzona krytyką Rosja już wczoraj doprowadziła do porzucenia przez UE planu zorganizowania w przyszłym miesiącu międzynarodowych rozmów dotyczących Gruzji. Zagrała też irańską kartą – stwierdziła, że w takiej sytuacji nie widzi potrzeby, by w czwartek odbyło się spotkanie szefów MSZ największych potęg świata w sprawie Iranu. Ostatecznie spotkanie odwołano.
– To może oznaczać, że trudniej będzie naciskać na Teheran – mówił szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier. Chwilę później irański prezydent Mahmud Ahmadineżad zapewniał zgromadzonych, że jego kraj nie da się zastraszyć i będzie bronił swoich praw, bo irański program nuklearny ma charakter wyłącznie pokojowy. Mówił, że USA są manipulowane przez syjonistów. – Amerykańskie imperium zbliża się do końca swojej drogi – oświadczył.