Na miesiąc przed wyborami prezydenckimi kampanię wyborczą przysłonił ogromny cień narastającego kryzysu finansowego. Obaj kandydaci rozmawiali wczoraj z prezydentem Bushem, obaj wezwali również Kongres do jak najszybszego przyjęcia pakietu ratunkowego. Obaj starają się też zrzucić winę za całe zamieszanie na drugą stronę. – Obama wykazał brak przywództwa – oświadczył doradca gospodarczy McCaina Douglas Holtz-Eakin.
W odpowiedzi kampania demokraty zarzuciła obozowi rywala stosowanie „tych samych brudnych zagrywek”, z powodu których „Amerykanie są zdegustowani Waszyngtonem”. Zdaniem Baracka Obamy winę za kryzys ponoszą republikanie. Wielu amerykańskich komentatorów mówi o szerszym kryzysie zaufania do rządzącego establishmentu politycznego. Mimo że projekt ustawy o ratowaniu rynków finansowych popierały i republikańska administracja, i demokratyczne przywództwo Kongresu, i szefowie Zarządu Rezerwy Federalnej oraz Komisji Papierów Wartościowych i Giełdy, a także kandydaci na prezydenta obu partii – znaczna część wyborców gwałtownie sprzeciwia się pakietowi ratunkowemu.
Szczególnie republikańscy kongresmeni są przerażeni gwałtowną reakcją swych wyborców na propozycję ratowania Wall Street przez państwo. Obawiają się, że odwrócą się od nich podczas wyborów do Kongresu, jakie towarzyszyć będą wyborom prezydenckim. – Republikańscy wyborcy są rozwścieczeni ośmioma latami rozbudowywania rządu i uznają, że miarka się przebrała, że trzeba powiedzieć „stop”. Że nie chcą już dalszego rozrostu państwa pod żadnym pretekstem. A zatem jest to otwarty sprzeciw wobec polityki administracji Busha. Republikanie przestali jej ufać – mówi „Rz” Norman Ornstein, politolog prawicowego American Enterprise Institute.
Sprzeciw może pomóc części kongresmenów w uratowaniu posady na Kapitolu. Jednak w dalszej perspektywie brak działania może kosztować republikanów znacznie więcej. – Jeśli to doprowadzi do prawdziwego załamania systemu finansowego, ludzie będą obwiniali republikanów – mówi nam Ornstein.
Grożą też im oskarżenia, że w krytycznym dla losów gospodarki momencie wdali się w polityczne rozgrywki, najpierw rozbijając porozumienie wypracowane w zeszłym tygodniu, potem wracając do negocjacyjnego stołu, by ponownie storpedować nowo uzyskany konsensus podczas głosowania w Izbie Reprezentantów (133 republikańskich kongresmenów było przeciw).