13 stycznia w tym mieście zaginęła pięcioletnia Mari Luz Cortes. W niedzielne popołudnie wyszła kupić frytki do kiosku oddalonego od jej domu o 100 metrów i zaginął po niej wszelki ślad. Rodzice szukali jej sami przez kilka godzin, zanim zdecydowali się zawiadomić policję. Potem dziewczynki poszukiwało całe miasto. Policja znalazła ją dopiero po 54 dniach - w rzece. Nie wpadła tam przypadkowo, wcześniej została uduszona. Podejrzenie od razu padło na 43-letniego sąsiada małej Andaluzyjki - Santiago del Valle Garcię.
Cała dzielnica wiedziała, że to pedofil mający na koncie wyroki za nękanie nieletnich: między innymi zakaz zbliżania się do własnych córek i do uczennicy z Gijon, z którą przez jakiś czas czatował w Internecie. Gdy zaginęła Mari Luz, jej ojciec natychmiast pomyślał o niebezpiecznym sąsiedzie. Z pomocą krewnych włamał się nawet do jego mieszkania i przeszukał je dokładnie. Ponieważ nie znalazł tam jednak ani dziewczynki, ani żadnych śladów jej obecności, pomyślał, że się pomylił.
O pedofilskiej przeszłości Santiaga del Valle nic nie wiedziała natomiast policja z Huelvy. Gdy okazało się, że podejrzany o zabójstwo Andaluzyjki człowiek dawno powinien siedzieć w więzieniu, zaczęto szukać winnych tych zaniedbań. Robiono to tym gorliwiej, że śmierć ślicznej Cyganeczki poruszyła całą Hiszpanię, a ojciec Mari Luz zebrał ponad dwa miliony podpisów pod petecyją żądającą zaostrzenia kar dla pedofilów i osobiście wręczył ją premierowi José Zapatero.
W efekcie sędzia Rafael Tirado, który nie dopilnował, by Santiago del Valle trafił za kratki, został skazany na 1500 euro grzywny, a sekretarz sądową z jego biura Juanę Galvez zawieszono na dwa lata. Dla opinii publicznej to stanowczo za mało, natomiast hiszpańscy sędziowie i sekretarze sądowi poczuli się ofiarami. Oskarżyli rząd, że zamiast kajać się za zaniechanie reformy sądownictwa, atakuje sędziów i feruje wyroki. Rzeczywiście członkowie socjalistycznego rządu głośno oburzali się, że Tirado wykpił się 1500 euro kary, a wicepremier Maria Teresa Fernandez de la Vega publicznie zażądała dla sędziego zakazu wykonywania zawodu na trzy lata. Sekretarze sądowi już zapowiedzieli na 21 października trzygodzinny strajk solidarnościowy.