Ubrana w czarny kostium i wysokie szpilki Rachida Dati przekroczyła w środę progi Pałacu Elizejskiego, gdzie odbywało się noworoczne posiedzenie rządu. Pod pachą taszczyła plik dokumentów, a uśmiech od ucha do ucha nie znikał jej z twarzy. Media odnotowały, że z gmachu MSW do Pałacu Elizejskiego przeszła na piechotę. Zaledwie kilka godzin wcześniej wypisała się ze szpitala, w którym – w ubiegły piątek – przyszła na świat jej pierwsza córka Zohra. – Poród nie jest chorobą – oznajmiła.
Internet natychmiast zaroił się od komentarzy. „Pięć dni po cesarskim cięciu? To śmieszne i nie ma z czego być dumnym. Ona z pewnością nie jest przykładem dla innych matek” – pisze „Lancs” na stronie brytyjskiego „Daily Mail”. „Kimberly z Toronto”: „Szkoda dziecka. Praca jest dla niej ważniejsza?”. „Meme z Leeds”: „Głupia kobieta. Chce, by widziano w niej superwoman”.
Ale Dati nie pobiła rekordu. Lepsza od niej była Sarah Palin. 44-letnia była kandydatka republikanów na wiceprezydenta USA wróciła w ubiegłym roku do pracy trzy dni po urodzeniu synka. Jej piąte dziecko Trig Paxson Van Palin przyszedł na świat 18 kwietnia jako wcześniak z zespołem Downa. 21 kwietnia gubernator Alaski już organizowała spotkanie w sprawie gazociągu. Zapowiedziała, że nie bierze urlopu macierzyńskiego, będzie przychodziła z dzieckiem do pracy. Jej sekretarka uściśliła: – Pani Palin będzie brała zwolnienia, gdy będzie umówiona z synkiem do lekarza i za każdym razem, gdy będzie on tego potrzebował. – Nie chciałam, by mieszkańcy Alaski się bali, że nie będę w stanie wypełnić moich obowiązków – tłumaczyła swą decyzję Palin.
Cztery dni wcześniej swoje trzecie dziecko urodziła aktorka Cate Blanchett. Do pracy wróciła po sześciu dniach.
W polityce jest coraz więcej kobiet. Nikogo nie dziwi, że będąc na wysokim stanowisku, decydują się na dziecko. Większość korzysta jednak z urlopów macierzyńskich, przynajmniej częściowo.