W soborze Chrystusa Zbawiciela na Soborze Pomiestnym zebrało się wczoraj 702 delegatów: biskupów, duchownych, osób zakonnych i świeckich ze wszystkich rosyjskich diecezji w Rosji i za granicą. Obrady rozpoczęły się w południe. Około godziny 22 czasu moskiewskiego ogłoszono wyniki wyborów. Nowym patriarchą Moskwy i Wszechrusi został metropolita Cyryl, który w tajnym głosowaniu delegatów uzyskał 508 głosów. Jego jedyny rywal metropolita kałuski i borowski Klemens – 169.
Cyryl od początku uchodził za faworyta. W niedzielę potwierdził to sobór biskupów, który wskazał trzech kandydatów na patriarchę. Zebrał najwięcej głosów – aż 97. Klemens uzyskał 32. Metropolita Filaret, który stoi na czele Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej, dostał 16 głosów. Wczoraj skorzystał z prawa do wycofania się z wyborów, prosząc swoich zwolenników o poparcie Cyryla.
Cyryl był nie tylko faworytem większości wiernych, ale i Kremla. Jednak zdaniem rosyjskiego publicysty Andrieja Zołotowa nie oznacza to, że za jego rządów Cerkiew „będzie chodzić na pasku władz”. – Jak mało kto zna przedstawicieli władzy świeckiej, z racji swej funkcji od dawna utrzymywał z nimi kontakty – mówił Zołotow. – To nie oznacza, że pozwoli, by Kreml dyktował mu, co ma robić. To będzie bliska współpraca na partnerskich zasadach.
[wyimek]Cyryl od małego chciał być duchownym, nie wstąpił nawetdo Komsomołu[/wyimek]
– Musimy się zastanowić, jaka powinna być nasza Cerkiew w najbliższej przyszłości – mówił wczoraj Cyryl. – Potrzebujemy patriarchy, który będzie umiał przywrócić dialog nie tyle ze światem zewnętrznym, ile wewnątrz samej Cerkwi – przekonywał w rozmowie z „Rz” diakon Andriej Kurajew. – Góra mówi niezrozumiałym dla dołów językiem, w Cerkwi nie ma dialogu. Najwyższy czas to zmienić – tłumaczył. Jego zdaniem Cyryl jest właśnie liderem, jakiego potrzebuje Cerkiew.