Po aukcji dzieł sztuki w Paryżu doszło do skandalu. Pewien mężczyzna wylicytował dwie stare chińskie rzeźby pochodzące z kolekcji zmarłego niedawno projektanta mody Yves Saint-Laurenta. Za każdą zaoferował 15 milionów euro. Po zakończeniu aukcji ogłosił jednak, że nie zamierza za nie płacić.
Pochodzący z Chin Cai Mingachao powiedział, że wzięcie udziału w licytacji było „czynem patriotycznym”. – Wypełniłem obywatelski obowiązek – dodał oferent, który – jak się okazało – jest doradcą Chińskiej Fundacji Skarbów Narodowych. Mingachao domaga się, by dzieła zostały oddane Chinom za darmo.
Podobne stanowisko zajmuje Pekin, który próbował zablokować aukcję. Rzeźby, przedstawiające głowy szczura i zająca, uważane są za symbol upokorzenia Chin przez białych zdobywców: zostały zabrane w 1860 roku z pałacu cesarza przez francuskich i brytyjskich żołnierzy.
To niejedyny taki przypadek. Coraz więcej krajów Trzeciego Świata stara się odzyskać dzieła sztuki i skarby wywiezione niegdyś przez białych kolonizatorów. Prawnuk Mahatmy Ghandiego Tushar wezwał właśnie Londyn do zwrotu Indiom słynnego wielkiego diamentu Koh-i-noor.
W 1850 roku klejnot został skonfiskowany przez brytyjską Kompanię Wschodnioindyjską, która następnie podarowała go królowej Wiktorii.