[b][link=http://blog.rp.pl/haszczynski" "target=_blank]Więcej w blogu Jerzego Haszczyńskiego[/link][/b]
W wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel” Erika Steinbach podkreśliła, że jej miejsce w radzie fundacji „Widocznego znaku” nie pozostanie demonstracyjnie puste na zawsze. Kiedy na nim zasiądzie? „Za trzy tygodnie, trzy miesiące, a może za trzy lata” – odpowiedziała szefowa BdV, podkreślając, że taka ewentualność to „wspaniały miecz Damoklesa”. Czy rzeczywiście Steinbach będzie jeszcze przez lata zagrażać polsko-niemieckim relacjom?
– Sprawa Eriki Steinbach budzi ogromne kontrowersje także wśród niemieckich przywódców politycznych. Może ona liczyć na silne poparcie chadeków. Jednocześnie socjaldemokraci wciąż są przeciwko niej – zauważa w rozmowie z „Rz” Alexander G. Rahr, ekspert Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej. Jego zdaniem dalszy los Eriki Steinbach i jej udział w radzie fundacji „Widocznego znaku” zależeć będą od wyniku zakulisowych negocjacji. – Sądzę, że Steinbach nie dostanie zgody na wejście do rady fundacji. Angela Merkel nie może jednak teraz otwarcie tego powiedzieć, bo oznaczałoby to, że przed wrześniowymi wyborami oddaje pole socjaldemokratom – podkreśla Rahr.
Marek Cichocki, ekspert ds. polsko-niemieckich, uważa jednak, że jeśli jedno z miejsc Związku Wypędzonych w radzie fundacji demonstracyjnie pozostanie nieobsadzone, to będzie traktowane jako symboliczna obecność Eriki Steinbach. – Nie można też wykluczyć, że po jesiennych wyborach parlamentarnych w Niemczech zapadnie decyzja, by nie tylko duszą, ale też ciałem znalazła się we władzach „Widocznego znaku”. Nic nie wskazuje bowiem na to, by sama miała zamiar się wycofać, a ostatnio zyskała poparcie wielu ważnych polityków – tłumaczy „Rz” Cichocki.
Przeciwnego zdania jest były szef Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Zalewski. – Sądzę, że nie powinniśmy już zawracać sobie głowy panią Steinbach. Trudno mi sobie bowiem wyobrazić, by rząd Angeli Merkel zmienił decyzję podjętą w trosce o proces pojednania polsko- niemieckiego – przekonuje w rozmowie z „Rz”.