Obecny prezydent Horst Köhler uchodzi za faworyta, ale jak twierdzą eksperci, Gesine Schwan ma znacznie większe szanse, niż wynika to z czysto arytmetycznych obliczeń. „Nie sposób dziś przewidzieć, kto będzie kolejnym prezydentem RFN” – podkreślają niemieckie media, choć jeszcze niedawno sądzono, że powtórny wybór Köhlera jest tylko formalnością.
Właśnie się jednak okazało, że Saksonię reprezentować będzie o dwóch delegatów CDU mniej, niż przewidywano. A liczy się każdy głos w dokonującym wyboru prezydenta Zgromadzeniu Federalnym. Składa się ono z członków obu izb parlamentu oraz delegatów niemieckich landów. Są wśród nich nie tylko politycy, ale też znani aktorzy, wydawcy prasy czy sportowcy.
– Właśnie na głosy tych ludzi liczy Gesine Schwan – wyjaśnia politolog profesor Gerd Langguth. – Będzie to jednak trudne, bo wprawdzie delegaci w wyborze powinni się kierować tylko własnym sumieniem, ale obowiązuje zasada partyjnej lojalności.Wybory odbędą się 23 maja i bez względu na to, kto wygra, przyszły prezydent RFN przybędzie najprawdopodobniej wkrótce później do Polski. Horst Köhler rozważa przyjazd w sierpniu do Skierbieszowa, gdzie się urodził w czasie okupacji.
– Byłby to symboliczny gest w roku obchodów w Polsce 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej – uważa prof. Langguth. Przy ulicy Zamojskiej stoją jeszcze zabudowania gospodarcze używane kiedyś przez rodziców Köhlera. Objęli je po wypędzeniu przez niemieckie władze polskiej rodziny w ramach akcji przesiedlania Niemców z Besarabii na Zamojszczyznę. – Wysłaliśmy już panu prezydentowi oficjalne zaproszenie – powiedział „Rz” wójt Skierbieszowa Mieczysław Bartoń.Rzecznik prezydenta Köhlera tłumaczy, że z oczywistych względów nie istnieje grafik prezydenckich podróży po wyborach. Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika jednak, że wizyta jest bardzo prawdopodobna.Do Polski z okazji rocznicy wybuchu wojny gotowa byłaby też przyjechać Gesine Schwan i wygłosić w Sejmie przemówienie po polsku. Nasz język zna od dawna dzięki studiom w Krakowie i zafascynowaniu filozofią Leszka Kołakowskiego.