W środę gubernator Nowego Meksyku Bill Richardson podpisał ustawę znoszącą karę śmierci. – Przez całe moje dorosłe życie byłem zdecydowanym zwolennikiem stosowania tej kary w rzadkich przypadkach wyjątkowo odrażających zbrodni. Od kiedy jednak przed sześcioma laty zostałem gubernatorem, zacząłem nabierać wątpliwości – przyznał Richardson, podpisując dokument przedstawiony przez stanowych ustawodawców.
W ten sposób jego stan stał się 15. w Ameryce, który zniósł karę śmierci – i trzecim, który zrobił w ciągu ostatnich dwóch lat. Najwyższym wymiarem kary jest teraz dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia.
[srodtytul] Co z godnością ofiar [/srodtytul]
Projekty podobnych ustaw rozpatrywane są przez dziesięć innych stanów. – W Ameryce następuje stopniowe odchodzenie od kary śmierci. To, co wydarzyło się w Nowym Meksyku, to kolejny epizod tego procesu – mówi „Rz” dyrektor waszyngtońskiego Ośrodka Informacji o Karze Śmierci Richard Dieter. Jak zauważa, roczna liczba egzekucji w USA spadła od 2000 roku o 60 procent. Zmniejsza się też liczba więźniów w celach śmierci. W Nowym Meksyku najwyższy wymiar kary od dawna istniał w zasadzie wyłącznie na papierze - w ciągu ostatnich 30 lat wykonano zaledwie jeden wyrok.
Jak stwierdził Richardson, do zastąpienia kary śmierci dożywociem przekonały go dwa argumenty: że groźba takiej kary nie odwodzi ludzi od dokonywania zbrodni, oraz że zdarzają się przypadki skazania niewinnych osób, a egzekucji nie da się odwrócić.