Chińczycy włamywali się do wielu zagranicznych instytucji: ministerstw spraw zagranicznych, placówek dyplomatycznych, banków czy agencji prasowych.
Jednym z głównych celów ataku GhostNet (tak według ekspertów nazywa się cybergrupa) była sieć tybetańskich władz na uchodźstwie. Na liście opublikowanej przez uniwersytet nie ma polskich instytucji.
Autorzy raportu przyznają, że interpretacja wyników ich dochodzenia nie jest oczywista. „Nie jest jasne, czy napastnicy do końca zdawali sobie sprawę, na jakie strony wchodzą, oraz czy informacje, do jakich mieli dostęp, zostały wykorzystane do celów wywiadowczych czy gospodarczych” – czytamy w raporcie. Zdaniem kanadyjskich informatyków nie ma też pewności, czy za atakami stoją chińskie władze czy też była to „spontaniczna” działalność grupy niezależnych hakerów.