„Urodziłam się jako katoliczka, jestem ochrzczona, ale w życiu osobistym czuję się głęboko świecka” – powiedziała Bruni w rozmowie z miesięcznikiem „Femme Actuelle”. Według pierwszej damy Francji, która angażuje się od lat w walkę z AIDS, Benedykt XVI zachował się nieodpowiedzialnie podczas marcowej pielgrzymki do Afryki, mówiąc, że „epidemii AIDS nie można pokonać przez dystrybucję prezerwatyw”.
„Wypowiedzi Benedykta XVI są szkodliwe. Mówiąc takie rzeczy, papież tylko pogarsza problem AIDS w Afryce” – oburzała się Carla Bruni. Uważa, że Kościół powinien zmienić zdanie w sprawie środków antykoncepcyjnych. „Kościół musi się rozwijać, a nie stać w miejscu” – stwierdziła.
Jej wypowiedzi wywołały nad Sekwaną zdumienie. Zdaniem większości komentatorów, krytykując Benedykta XVI, Bruni złamała tradycję, która nakazuje pierwszym damom zachowanie neutralności w kwestiach religijnych.
– Nigdy wcześniej pierwsza dama Francji nie odważyła się skrytykować papieża. Żona generała de Gaulle’a była katoliczką, zbyt skromną, by się wypowiadać na temat religii. Bernadette Chirac również tego unikała – podkreśla historyk i konstytucjonalista André Roux. Wed- ług niego wypowiedzi Bruni mogą zaszkodzić jej mężowi, który próbuje ożywić katolicyzm nad Sekwaną. Nicolas Sarkozy to pierwszy prezydent Francji, który wyznał otwarcie, że jest katolikiem.
– To może się wydawać dziwne, ale Bruni czuje się powołana do czegoś więcej niż bycie dekoracją. Wszystkie pierwsze damy Francji w coś się angażowały. Ona wybrała walkę o prawa człowieka. To nie pozwala jej pozostawać w cieniu męża – tłumaczy w rozmowie z „Rz” francuski politolog Guy Birenbaum.