Cierpienia wysiedlonych z dawnych wschodnich terenów III Rzeszy nie mogą zostać zapomniane ani przemilczane, ale Niemcy muszą dążyć do otwartej rozmowy o przeszłości z sąsiadami – mówił Wolfgang Schäuble (CDU) na 60. zjeździe Niemców sudeckich w Augsburgu. Ziomkostwo Niemców Sudeckich od lat podczas zjazdów śle w świat żądanie anulowania przez Czechy tzw. dekretów Benesza, na podstawie których dwa miliony obywateli Czechosłowacji pochodzenia niemieckiego zostało pozbawionych majątków i wysiedlonych.
Na zjazdach tych w przeszłości brzmiały żądania likwidacji skutków dekretów wywłaszczeniowych Niemców z okresu PRL. Tym razem uczestnicy spotkania skoncentrowali się na sprawach czesko-niemieckich i deklaracjach poparcia dla Eriki Steinbach, szefowej Związku Wypędzonych (BdV). – Ani niemieckie partie polityczne, ani zagraniczne rządy nie mają prawa rozstrzygać o tym, kto zasiądzie we władzach fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie – mówił szef rządu Bawarii Horst Seehofer. Nawiązał w ten sposób do kontrowersji związanych z desygnowaniem przez BdV do władz fundacji Eriki Steinbach. Zrezygnowała z miejsca w radzie fundacji „tymczasowo”, jak twierdzi – po gwałtownym sprzeciwie Polski oraz SPD.
Spór o historię toczy się też w mediach. „Polacy obawiają się, że w niedalekiej przyszłości w niemieckiej świadomości pozostaną dwie grupy ofiar: Żydzi i Niemcy. Ci ostatni dlatego, że zostali wypędzeni, a ich miasta zostały zbombardowane” – pisze Adam Rotfeld, były szef polskiego MSZ, w najnowszym wydaniu tygodnika „Der Spiegel”. Jego artykuł jest odpowiedzią na materiał „Spiegla” z ubiegłego tygodnia zatytułowany „Wspólnicy. Europejscy pomocnicy Hitlera w mordowaniu Żydów”. Zdaniem Rotfelda co najmniej od czasu dyskusji o Jedwabnem „polskie uwikłanie w Holokaust” nie jest już w Polsce tematem tabu. Przypomina on też, że w okupowanej Polsce nie było żadnej oficjalnej współpracy z władzami niemieckimi, a państwo polskie nie istniało. Boli go ignorancja i brak wiedzy historycznej na ten temat, także w Niemczech. „Szczególnym przypadkiem jest, gdy niemieckie obozy zagłady w okupowanej Polsce nazywane są w zagranicznych mediach »polskimi obozami koncentracyjnymi«” – zwraca uwagę.