– Z wielką przyjemnością obserwuję, jak prezydent Barack Obama otwiera kolejne drzwi. Chcę podkreślić, że jako obywatelka Europy bardzo liczę na sukces tych przedsięwzięć – stwierdziła Merkel podczas wizyty w Bibliotece Kongresu, nawiązując do polityki nowej administracji w takich sprawach jak bliskowschodni proces pokojowy czy globalne zmiany klimatyczne.
[wyimek]Obamę i Merkel dzieli kryzys finansowy, sprawa zwiększenia wojsk w Afganistanie i wejście Turcji do UE[/wyimek]
Ta ostatnia kwestia była jednym z głównych tematów rozmów w Białym Domu. Merkel wyraziła ogromne zadowolenie z projektu ustawy o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, nad którą pracuje Kongres. – Podkreśliłem, że Ameryka zamierza stanąć ramię w ramię z Niemcami na czele starań o powstrzymanie kryzysu klimatycznego i energetycznego – oświadczył Obama.
Mimo to stosunki Merkel z Obamą są znacznie mniej serdeczne niż z jego poprzednikiem. Kanclerz Niemiec i George W. Bush wyraźnie się lubili i nadawali na podobnych falach. Jej sympatii dla poprzedniego prezydenta nie zachwiał nawet niespodziewany i – sądząc z jej reakcji, niezbyt przyjemny – masaż karku, jaki Bush zaaplikował jej podczas przerwy w obradach szczytu G8 przed trzema laty.
Tymczasem choć Obama jest w Niemczech najpopularniejszym od lat amerykańskim politykiem, jego relacje z Merkel pozostają pełne uprzejmego dystansu. Zdaniem wielu ekspertów nie chodzi wyłącznie o „brak chemii”.
– Charyzma Baracka Obamy zatarła wcześniejsze napięcia w dwustronnych relacjach. Nie zmienia to jednak faktu, że prezydent i pani kanclerz mają odmienne stanowiska w paru kluczowych sprawach, takich jak światowy kryzys gospodarczy, zwiększenie obecności wojskowej NATO w Afganistanie czy przyszłe członkostwo Turcji w Unii Europejskiej – twierdzi analityk waszyngtońskiego Ośrodka Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Heather Conley.