Zatrzymani to Irańczycy. Czterech z nich zostało zwolnionych jeszcze w niedzielę. Mimo to w Londynie zawrzało. Szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband natychmiast zażądał uwolnienia wszystkich aresztowanych i stanowczo zaprzeczył, aby brytyjska misja dyplomatyczna podsycała zamieszki, które wybuchły po wyborach prezydenckich.
– Prześladowanie i zastraszanie tego rodzaju jest nie do zaakceptowania – powiedział Miliband na greckiej wyspie Korfu, gdzie brał udział w konferencji państw OBWE na temat bezpieczeństwa. Jej uczestnicy rozma- wiali m.in. o sytuacji w Iranie. Ministrowie spraw zagranicznych UE zapowiedzieli tam, że zastraszanie dyplomatów któregokolwiek z krajów Unii przez Iran spotka się ze „zjednoczoną i silną odpowiedzią” ze strony Wspólnoty. – Żądamy, aby Teheran natychmiast wypuścił brytyjskich dyplomatów – grzmiał minister spraw zagranicznych Czech Jan Kohout.
Po wyborach prezydenckich z 12 czerwca w Iranie doszło do demonstracji opozycji oskarżającej władze o sfałszowanie wyników. W zamieszkach zginęło kilkanaście osób, rannych zostało ok. tysiąca.
Odpowiedzialnością za naj- większe rozruchy od rewolucji islamskiej w 1979 roku irańskie władze obarczyły „zachodnie siły” z Wielką Brytanią na czele. Najwyższy przywódca duchowy Iranu ajatollah Ali Chamenei 19 czerwca nazwał Londyn „najbardziej zdradzieckim” wrogiem republiki islamskiej.
Wczoraj potępił też „idiotyczne uwagi” zachodnich przywódców na temat irańskich wyborów. – Niektórzy przywódcy europejscy i amerykańscy wygłaszają uwagi na temat Iranu, tak jakby rozwiązali własne problemy i pozostała im tylko kwestia irańska – powiedział Chamenei.