Jedna osoba zginęła, a co najmniej 52 zostały ranne, kiedy podczas gwałtownej nawałnicy zawalił się gigantyczny czterotonowy namiot, w którym odbywał się koncert.

– To był moment. Huk łamanych stalowych słupów i trzask rozdzieranego płótna. Potem tylko ciemność – opowiadał jeden z uczestników imprezy. Drugi co do wielkości namiot w Europie runął jak domek z kart.

Prędkość wiatru przekroczyła 90 km/h. W ciągu 15 minut temperatura spadła z 32 do 14 stopni. – Dostaliśmy informację od synoptyków o załamaniu pogody. Ostrzegliśmy przez mikrofony ludzi, że przerywamy festiwal na trzy godziny, ale w tumulcie nikt nas nie słyszał – mówił organizator imprezy.

Liczba ofiar była tak duża, ponieważ wielu widzów uciekło do namiotu przed deszczem. Prawdopodobnie był to ostatni festiwal.