O swoim związku z Wilberem Varelą zdecydowała się opowiedzieć wychodzącemu w Bogocie magazynowi „Elenco”.
Poznała go w 2001 roku, kiedy wygrała konkurs piękności Chica Med. Jak się później okazało, sponsorowany właśnie przez szefa kartelu z północy doliny, czyli z północnej części departamentu Valle del Cauca, którego stolicą jest Cali. Twierdzi, że nie miała wtedy pojęcia, czym się zajmuje. Powiedział, że jest hodowcą bydła, a ona nie zadawała za dużo pytań, bo Varela był dla niej księciem z bajki: ofiarował jej życie, o jakim ona i jej koleżanki z wybiegów i konkursów dotąd tylko marzyły, oglądając latynoskie seriale z życia wyższych sfer.
Nie wyrwał jej z nędzy. – Pochodzę z normalnej rodziny, która posłała mnie na uniwersytet, zapewniła wszystko, co było konieczne – przyznaje Kolumbijka. Ale – oczywiście – gdy pojawia się tego rodzaju osoba, dajesz się olśnić luksusem, samochodami, klejnotami, podróżami. Traktował mnie jak księżniczkę – dodaje.
Kim jest naprawdę i co robi dowiedziała się półtora roku później, kiedy zobaczyła jego zdjęcie w telewizji i usłyszała, że poszukuje go cała kolumbijska policja. Było już jednak za późno. Nie porzuca się bossa kartelu narkotykowego.
Wcześniej „Mydło” skłonił ją do zrezygnowania ze studiów i z kariery modelki. Przestała się spotykać ze starymi znajomymi. Nowi, którzy wiedzieli, kim jest Varela, zwyczajnie się jej bali.