Matteo Mezzadri, koordynator koła Partii Demokratycznej (PD) w Modenie i aktywista partyjnej młodzieżówki, napisał na Facebooku: „Wielkie nieba! Czy to możliwe, że nikt nie jest w stanie posłać Berlusconiemu kulki w łeb?”. Otwarta zachęta do mordu na premierze postawiła na nogi służby bezpieczeństwa. Ruszyła lawina krytyki, również z szeregów PD. Mezzadri przeprosił Berlusconiego i wszystkich Włochów, złożył wyjaśnienia i rezygnację ze wszystkich funkcji partyjnych.

Autorem wpisu nie jest członek fanatycznej partii skrajnej lewicy czy anarchistów, ale młody, wykształcony człowiek (inżynier), aktywista największej opozycyjnej partii, która uważa się za spadkobierczynię najszczytniejszych ideałów demokracji i antyfaszyzmu. Jednocześnie wpis współgra z linią polityczną włoskiej lewicy, którą od 15 lat bardziej jednoczy wspólny wróg Berlusconi niż wspólnota idei i poglądów. Antyberlusconizm wszedł do oficjalnego słownika włoskiej polityki i kultury. Zapewnia poklask salonów i rekordową oglądalność w telewizji.

Dla lewicowych intelektualistów Berlusconi jest równocześnie pariasem, symbolem klęski i śmiertelnym zagrożeniem. Nanni Moretti poświęcił mu film „Kajman”, a Bernardo Carboni „Shooting Silvio”. Premier był porównywany do Mussoliniego i Hitlera. Media twierdzą, że to on stał za zamachami cosa nostry na antymafijnych sędziów. A teraz rusza kampania pt. „Berlusconi robi zamach na konstytucję”.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=p.kowalczuk@rp.pl]p.kowalczuk@rp.pl[/mail]