Zostały sprowadzone z Polski – informuje gazeta „El Mundo”. Dowiedziawszy się od jednego z dziennikarzy, że napój pochodzi z Polski, a na puszkach znajdują się napisy wyłącznie po polsku, Bono wezwał na rozmowę Artura Fernandeza, który ma koncesję na parlamentarną restaurację i automaty.
Powiedział mu, że uważa za niewłaściwe, aby „w domu Hiszpanów nie było hiszpańskiej coca-coli”. Chociaż jest to identyczny produkt – ani polski, ani hiszpański – socjalistyczny polityk uznał, że bardziej właściwe będzie serwowanie deputowanym napitku produkowanego w hiszpańskich fabrykach przez Hiszpanów.
Arturo Fernandez, który kupował colę z Polski podobno dlatego, że była o parę eurocentów tańsza, szybko rozwiązał problem i deputowani od tygodnia piją wyłącznie „hiszpańską colę”. Otoczenie Bono tłumaczy zaś, że przewodniczącego zaniepokoił przede wszystkim brak składu po hiszpańsku, bo – jak tłumaczył – są osoby, między innymi chore na cukrzycę, które muszą dokładnie wiedzieć, co piją.