„Królowa Fabiola właśnie zmarła. Powodem śmierci była wiadomość o rozwodzie Laurenta i Claire” (wnuka królowej i jego żony – red.). Ta informacja podana przez agencję prasową Belga obiegła w poniedziałek cały kraj. Zanim pałac królewski ją zdementował, wiadomość o zgonie 81-letniej monarchini znalazła się we wszystkich mediach.
[wyimek]Afera w Belgii to kolejna z serii wpadek związanych z dziennikarstwem obywatelskim[/wyimek]
Jak dziennikarska kaczka znalazła się wśród depesz poważnej agencji? Tego dnia Belga inaugurowała nowy serwis dziennikarstwa obywatelskiego „Ihavenews.be”, inspirowany Twitterem, na którym każdy może zamieścić informacje. Agencja połączyła jednak wiadomości od internautów z oficjalnymi depeszami. I bez żadnej kontroli wysłała je w biuletynie informacyjnym do najważniejszych klientów. Wieść o zgonie królowej w ciągu kilku minut dotarła do wszystkich mediów, którym Belga dostarcza materiały.
Informacja pochodziła od internauty o pseudonimie Jos Joskens, który podał fałszywy adres e-mailowy. Kierownictwo agencji szybko przeprosiło za wpadkę i obiecało lepiej kontrolować jakość zamieszczanych przez internautów informacji. Zdaniem ekspertów może się to jednak okazać trudne. – Można wymyślić zasady kontrolowania takich portali. Problem polega jednak na ich egzekwowaniu – tłumaczy „Rz” prof. Maciej Mrozowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje: – Internet jest królestwem wolności, jak mur chińskich znaków albo ściana szaletu, na której wypisuje się różne rzeczy. To śmietnik cywilizacji. Kontrola wszystkich źródeł i kanałów dystrybucji jest niewykonalna.
Afera, która wybuchła w Belgii, to kolejna z całej serii wpadek związanych z tak zwanym dziennikarstwem obywatelskim, które od kilku lat podbija Internet. W październiku 2008 r. anonimowy internauta napisał na portalu iReport amerykańskiej telewizji CNN, że prezes firmy Apple Steve Jobs miał zawał serca. W konsekwencji akcje koncernu spadły o prawie 30 proc. Jobs złożył skargę do prokuratury, która szybko zidentyfikowała winnego. Z trudem uniknął kary więzienia. Rok wcześniej kanadyjski portal Orato.com wywołał kontrowersje, zachęcając prostytutki do tego, by komentowały toczący się w Vancouver proces seryjnego zabójcy prostytutek Roberta Picktona.