Albania, Kosowo, Macedonia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, a także Serbia i Chorwacja na razie do Unii nie należą. Ale – uważa albańskie MSW – same, wzorem UE, mogą w swoim gronie stworzyć strefę bez granic i kontroli.
– Taka strefa stworzy szansę na pogłębienie regionalnej współpracy i na większą integrację. Ale też na poprawę wizerunku Bałkanów za granicą. Wojna, a potem inne problemy, choćby spór o niepodległość Kosowa, wciąż pokazują, że nie mówimy jednym głosem. Jesteśmy odbierani negatywnie – mówi „Rz“ Alban Lauka, dyrektor Albańskiego Instytutu Studiów Politycznych w Tiranie.
Również dziś na Bałkanach wszyscy kłócą się ze wszystkimi. Słowenia z Chorwacją prowadzi słowną wojnę o granicę. Macedonia z Grecją – o nazwę kraju. Serbia z Kosowem – o niepodległość. Wciąż obowiązują wizy, chociaż nie trzeba starać się o nie w konsulatach – wystarczy kupić na granicy. – Już to było krokiem do przodu, ale dopiero stworzenie bałkańskiej strefy Schengen pokaże, że jesteśmy nowoczesnymi krajami i działamy zgodnie z nowymi trendami – uważa Lauka. Jego zdaniem państwa bałkańskie powinny już myśleć również o przyszłym członkostwie w UE.
– Gdy już wejdziemy do Unii, będziemy dobrze przygotowani. Zademonstrujemy większą jedność i nie będziemy przenosić naszych problemów na forum Unii – tłumaczy.
Pomysł Albańczyków nie został jeszcze odpowiednio rozpropagowany. – Nie zyskał rozgłosu ani w serbskich mediach, ani wśród polityków – mówi „Rz“ Zoran Sekulić, szef prywatnej serbskiej agencji prasowej Fonet. Na razie państwa bałkańskie otrzymują od UE coraz większe ułatwienia. Bez wiz do strefy Schengen mogą podróżować Chorwaci, Serbowie, Czarnogórcy i Macedończycy. Pod koniec maja KE zaproponowała, by taką możliwość dać Albańczykom oraz mieszkańcom Bośni i Hercegowiny.