Zasłużony morderca z NKWD

Największy stalinowski kat Wasilij Błochin spoczywa na jednym cmentarzu z tysiącami ofiar represji

Publikacja: 03.08.2010 04:50

Na cemtnarzu stoi tablica pamiątkowa ku czci ofiar represji politycznych 1945 - 1953. W maju odwiedz

Na cemtnarzu stoi tablica pamiątkowa ku czci ofiar represji politycznych 1945 - 1953. W maju odwiedził go Bronisław Komorowski

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Przez blisko 30 lat zawodowo zajmował się zabijaniem ludzi. Gdy w 1940 roku przyjechał do Kalinina (dzisiejszego Tweru) na czele plutonu egzekucyjnego, by wykonywać wyroki na polskich oficerach, bił rekordy, szokując miejscowych funkcjonariuszy. „Zobaczyłem kata!” – wspominał ówczesny szef kalinińskiego NKWD Dmitrij Tokariew podczas przesłuchania przez prokuratorów wojskowych prowadzących śledztwo katyńskie na początku lat 90. Z jego unikalnych zeznań wyłania się postać mordercy-szaleńca. „Błochin zakładał (do egzekucji – red.) specjalny strój. Skórzaną pilotkę, fartuch i rękawice za łokcie” – opowiadał Tokariew.

Do piwnicy budynku NKWD, gdzie rozstrzeliwał Polaków z niemieckiego waltera (nie przegrzewał się tak jak radzieckie nagany), sprowadzano w ciągu jednego dnia nawet do 250 osób. Bilans tamtej wiosny dla ekipy pod wodzą Błochina to 6311 rozstrzelanych Polaków.

[wyimek]Błochin zamordował co najmniej 10 tysięcy ludzi. Do egzekucji zakładał specjalny fartuch i rękawice za łokcie [/wyimek]

Postać stalinowskiego kata przypomina na łamach cyklicznego dodatku do „Nowej Gaziety”, ukazującego się pod tytułem „Prawda Gułagu” historyk badającej represje organizacji Memoriał Nikita Pietrow. To on w ciągu wielu lat wydobywał z sowieckich archiwów nieznane wcześniej informacje o „zasłużonym czekiście” Błochinie. Pietrow bada także losy innych katów z Katynia. Ich nazwiska historycy ustalili wiele lat temu na podstawie rozkazu ludowego komisarza Ławrentija Berii z jesieni 1940 r., w którym nagrodzono 125 funkcjonariuszy NKWD zaangażowanych w przeprowadzenie zbrodni katyńskiej. Ale lista, jak przystało na dokument tajnych służb, jest oszczędna – zawiera tylko nazwiska i inicjały imion, a przy części nazwisk – także stopnie. Są na niej wszyscy, począwszy od kata Błochina i innych członków plutonu egzekucyjnego przez czekistów, strażników więziennych i konwojentów, aż po archiwistki.

Główna Prokuratura Wojskowa, która w 2004 roku umorzyła śledztwo katyńskie, o tych ludziach milczy. Pietrow natomiast od lat prowadzi badania mające na celu wypełnienie luk w wiedzy o zbrodniarzach z Katynia. Wyniki jego badań ukazały się także po polsku, m.in. w książce „Rosjanie a Katyń” wydanej wiosną przez Ośrodek KARTA. – Jestem w stanie doprowadzić ten proces do końca, jeśli znajdę środki na badania – mówi Pietrow.

Błochin, szef plutonu egzekucyjnego z Łubianki, otrzymał w ciągu swojego życia wiele nagród państwowych. Związek Radziecki, a konkretnie Józef Stalin, szczególnie cenił go za umiejętności i wydajność. Gdy pod koniec lat 30. kolejna fala czystek zmiotła większość jego kolegów i byłego szefa NKWD Nikołaja Jeżowa, Błochin ocalał. Bynajmniej nie cudem – po prostu Stalin nie pozwolił go usunąć. O szefa NKWD, jak się okazało, było łatwiej niż o specjalistę od ludobójczej czarnej roboty.

– Błochin musiał mieć wyjątkowo mocne nerwy, bo po tym, jak wysłano go na emeryturę po śmierci Stalina, dożył naturalnej śmierci w 1955 roku, chociaż utracił nagrody i stopień generała-majora – mówi Pietrow. Wielu jego „towarzyszy broni” zmarło przedwcześnie – jeśli nie padli ofiarą represji (niektórzy właśnie z rąk byłego kolegi Błochina), to zapijali się na śmierć lub w najlepszym razie przechodzili na emeryturę ze zdiagnozowaną schizofrenią, jak jeden z katów Polaków Aleksander Jemelianow.

Pietrow zwraca uwagę na jeszcze jeden szczegół: część członków speckomanda do zabijania należała do osobistej ochrony wodza ZSRR. – Stalin, znany ze swojej psychozy, nieufający nikomu, akurat tym największym mordercom pozwalał stać za swoimi plecami – mówi Pietrow.

Błochin ma na koncie nie tylko polskich oficerów z Miednoje, ale także wielu „wrogów narodu” – marszałka Michaiła Tuchaczewskiego czy Nikołaja Jeżowa. Zdążył rozstrzelać 10 – 15 tys. ludzi. Chociaż to tylko ostrożne szacunki – w rzeczywistości, zdaniem historyków, ofiar Błochina mogło być więcej.

Ironią losu jest to, że Błochin spoczywa (nie jako jedyny z katów NKWD) na moskiewskim Cmentarzu Dońskim, niedaleko grobów ofiar represji.

– Ktoś, prawdopodobnie rodzina, wystawił mu nowy nagrobek. A skremowane prochy tysięcy bezimiennych ofiar leżą w zbiorowych mogiłach – mówi historyk.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019