[i]Korespondencja z Rzymu[/i]
Silvio Berlusconi wezwał swoich partyjnych kolegów i zwolenników do pełnej mobilizacji przeciw rozłamowcom. Oskarżył opozycję o planowanie pałacowego zamachu, czyli próbę zakulisowego usunięcia go ze stanowiska wbrew woli wyborców. Zapowiedział, że w każdej z 8100 włoskich gmin uruchomi punkty propagandowe informujące o osiągnięciach premiera, rządu i partii Lud Wolności. Trudno to interpretować inaczej niż jako początek kampanii wyborczej i zapowiedź przyśpieszonych wyborów, być może już tej jesieni.
Lud Wolności to partia powstała w wyniku fuzji Forza Italia Berlusconiego i Sojuszu Narodowego Gianfranca Finiego. 30 lipca, po miesiącach kłótni i wojen podjazdowych, Berlusconi wyrzucił z niej Finiego. Zażądał, by ten zrezygnował z funkcji przewodniczącego Izby Deputowanych, utracił bowiem poparcie tych, którzy go wybrali. W związku z tym partię opuściło 33 deputowanych i 10 senatorów, zwolenników Finiego. Utworzyli nowe ugrupowanie o nazwie Przyszłość i Wolność. Koalicja rządząca (Lud Wolności i Liga Północna) utraciła większość w Izbie Deputowanych.
Dysydenci ogłosili, że będą wspierać koalicję. Jednak gdy przyszło co do czego, podczas głosowania nad wotum zaufania dla wiceministra sprawiedliwości wstrzymali się od głosu.
[srodtytul]Inne priorytety[/srodtytul]