Głuchariow, dla znajomych po prostu Głuchar, pracuje w jednym z moskiewskich komisariatów. Nie udaje bohatera i że w milicji wszystko jest w porządku. Owszem, są problemy z korupcją i czasami trzeba użyć siły wobec podejrzanych. Owszem, i tutaj, jak wszędzie, działa zasada, że pieniądze zwyciężają zło. Każdy kolega śledczego Głuchariowa wie, ile trzeba zapłacić prokuratorowi, żeby ukręcił łeb sprawie. I jak można niepostrzeżenie uszczknąć nieco ze skonfiskowanego towaru, nawet jeśli to ukradzione z jednostki wojskowej pistolety maszynowe.
Klasyczny dylemat “szarego” milicjanta. Sierżant Sasza nie może dostać premii, by choć trochę podreperować swój skromny do granic śmieszności budżet. Przyczyna jest zupełnie banalna – nie rozwiązał w tym miesiącu żadnej kryminalnej zagadki, a to absolutnie konieczny warunek, żeby dostać dodatkowe pieniądze. Sierżant mógłby problemu się pozbyć, kupując już rozwiązaną sprawę od kolegów, ale nie ma pieniędzy. Bo nie dostał premii... Sasza mógłby wprawdzie po raz kolejny zaaresztować miejscowego pijaczka za drobną kradzież, ale jakoś nie ma sumienia.
[srodtytul]Lepsza będzie policja[/srodtytul]
A Głuchar to rycerz, choć nie bez skazy. Sprawdza się w sytuacjach beznadziejnych i jak nikt inny potrafi ścigać przestępców, choć metody, które stosuje, często balansują na granicy prawa, a czasami są już daleko poza nią. Ale nigdy nie robi tego dla własnej korzyści. Znajduje sposoby, by ominąć absurdy rosyjskiej rzeczywistości, kierując się przy tym własnym kodeksem moralnym. Jak sam mówi, przywrócił Rosjanom wiarę, że są dobrzy milicjanci.
Problem jest tylko jeden, Siergiej Głuchariow to postać z bajki, bohater serialu “Głuchar”, który zresztą bije rekordy popularności. W prawdziwym życiu pewnie też można spotkać Głuchara, ale Rosjanie znają milicję od zupełnie innej strony.