Hamid Karzaj do niedawna nie wykluczał negocjacji z talibami, ale tylko z tymi, którzy złożą broń, zerwą z al Kaidą i zaakceptują konstytucję. Teraz zmienił zdanie. – Nieformalne rozmowy z talibami są prowadzone od jakiegoś czasu – przyznał prezydent Afganistanu w CNN. Na razie są to rozmowy na niskim szczeblu z dowódcami lokalnych oddziałów, ale władze w Kabulu są gotowe do negocjacji z twardogłowymi przywódcami takimi jak mułła Omar. Ma się tym zająć powołana tydzień temu Wysoka Rada Pokoju. Karzaj dał jej całkowitą niezależność.
[srodtytul]Jak wyjść z impasu[/srodtytul]
– Prezydent pogodził się z tym, że wojny za pomocą siły militarnej wygrać się nie da. Talibowie wykorzystali błędy w zachodniej strategii i znacznie się umocnili. Rozmowy to jedyne wyjście – mówi „Rz” pakistański politolog prof. Rasul Baksz Rais, znawca Afganistanu. Jego zdaniem powołanie rady to sprytna decyzja, bo w przypadku fiaska rozmów odpowiedzialność nie spadnie na rząd. W powołanej tydzień temu Wysokiej Radzie Pokoju zasiada 68 osób. Na jej czele stanął Burhanuddin Rabbani, jeden z przywódców mudżahedinów walczących w latach 80. z sowiecką okupacją. Od 1992 do 1996 roku był prezydentem, ale został obalony przez talibów, którzy już zapowiedzieli, że nie będą z nim rozmawiać. Mimo to Rabbani jest dobrej myśli.
– Jestem przekonany, że porozumienie uda się osiągnąć – mówił w niedzielę, obejmując stanowisko.
W trwającej od 2001 roku wojnie z talibami zginęło już 2150 zachodnich żołnierzy. W tym roku ofiar było więcej niż w całym roku ubiegłym. Zdaniem dowódców to efekt zaostrzenia ofensywy przeciwko rebeliantom. Amerykańska strategia polegająca na zwiększeniu kontyngentu do 150 tys. żołnierzy miała zepchnąć talibów do defensywy i zmusić ich do ustępstw.