Afganistan - Karzaj wyciąga rękę do talibów

Afgańskie władze prowadzą nieformalne rozmowy z rebeliantami. Do negocjacji jednak jeszcze daleko

Publikacja: 12.10.2010 21:28

W eksplozji miny w prowincji Kandahar ranny został amerykański żołnierz (na zdjęciu). Inny zginął w

W eksplozji miny w prowincji Kandahar ranny został amerykański żołnierz (na zdjęciu). Inny zginął w eksplozji helikoptera

Foto: AFP

Hamid Karzaj do niedawna nie wykluczał negocjacji z talibami, ale tylko z tymi, którzy złożą broń, zerwą z al Kaidą i zaakceptują konstytucję. Teraz zmienił zdanie. – Nieformalne rozmowy z talibami są prowadzone od jakiegoś czasu – przyznał prezydent Afganistanu w CNN. Na razie są to rozmowy na niskim szczeblu z dowódcami lokalnych oddziałów, ale władze w Kabulu są gotowe do negocjacji z twardogłowymi przywódcami takimi jak mułła Omar. Ma się tym zająć powołana tydzień temu Wysoka Rada Pokoju. Karzaj dał jej całkowitą niezależność.

[srodtytul]Jak wyjść z impasu[/srodtytul]

– Prezydent pogodził się z tym, że wojny za pomocą siły militarnej wygrać się nie da. Talibowie wykorzystali błędy w zachodniej strategii i znacznie się umocnili. Rozmowy to jedyne wyjście – mówi „Rz” pakistański politolog prof. Rasul Baksz Rais, znawca Afganistanu. Jego zdaniem powołanie rady to sprytna decyzja, bo w przypadku fiaska rozmów odpowiedzialność nie spadnie na rząd. W powołanej tydzień temu Wysokiej Radzie Pokoju zasiada 68 osób. Na jej czele stanął Burhanuddin Rabbani, jeden z przywódców mudżahedinów walczących w latach 80. z sowiecką okupacją. Od 1992 do 1996 roku był prezydentem, ale został obalony przez talibów, którzy już zapowiedzieli, że nie będą z nim rozmawiać. Mimo to Rabbani jest dobrej myśli.

– Jestem przekonany, że porozumienie uda się osiągnąć – mówił w niedzielę, obejmując stanowisko.

W trwającej od 2001 roku wojnie z talibami zginęło już 2150 zachodnich żołnierzy. W tym roku ofiar było więcej niż w całym roku ubiegłym. Zdaniem dowódców to efekt zaostrzenia ofensywy przeciwko rebeliantom. Amerykańska strategia polegająca na zwiększeniu kontyngentu do 150 tys. żołnierzy miała zepchnąć talibów do defensywy i zmusić ich do ustępstw.

Ale rebelianci konsekwentnie odrzucali stawiane im warunki, przekonując, że to oni wygrywają wojnę. Dodatkowo uzależnili negocjacje od całkowitego wycofania zachodnich wojsk. Zdaniem analityków utwardzili swoje stanowisko po zapowiedziach prezydenta USA Baracka Obamy, że pierwsze amerykańskie oddziały zaczną opuszczać Afganistan w 2011 roku. Od tamtej pory odwrót zapowiedziało wiele innych państw, w tym Polska, które podkreślają, że w 2014 roku pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo mają przejąć afgańskie władze. Polska naciska, aby na listopadowym szczycie NATO w Lizbonie przyjęta została strategia wyjścia z Afganistanu.

– Z jednej strony talibowie czują się silni i mogą grać na przeczekanie. Z drugiej – podjęcie negocjacji może przyspieszyć wycofywanie zachodnich wojsk, na czym im zależy. Jeśli rozmowy się zaczną, za dwa, trzy lata może dojść do kompromisu. Talibowie zapewne zgodzą się zerwać z al Kaidą, ale będą chcieli zmian w konstytucji – przewiduje Rasul Baksz Rais.

[srodtytul]Poszkodowani cywile[/srodtytul]

We wtorek wojska NATO straciły kolejnego żołnierza, który zginął w eksplozji na pokładzie helikoptera Chinook. Zdaniem talibów amerykańska maszyna została przez nich zestrzelona. Ale najbardziej poszkodowani w konflikcie są cywile. Tylko w tym roku zginęło 1200 osób, a ponad 2 tysiące zostało rannych. Wczoraj rakieta odpalona najprawdopodobniej przez talibów w prowincji Paktika zabiła sześć osób, w tym kobietę i dwoje dzieci. W poniedziałek w eksplozji przydrożnej miny zginęło sześć osób, w tym pięciu członków jednej rodziny. Chociaż cywile giną także podczas akcji sił koalicji, to większość pada ofiarą ataków ze strony rebeliantów.

– Najwyższy czas na rozpoczęcie rozmów pokojowych. Afgańskie społeczeństwo jest już zmęczone wojną, której końca nie widać. Talibowie są już nawet na północy kraju, która była do niedawna spokojna – mówi „Rz” generał Daud, rzecznik byłego kandydata na prezydenta Abdullaha Abdullaha.

[ramka][b]Opinie dla „Rz”[/b]

[b]Hamid Elmi, rzecznik prezydenta Afganistanu[/b]

Mówimy o nieformalnych rozmowach, a nie negocjacjach politycznych. Gubernatorzy i lokalne władze na różnych szczeblach rozmawiają z gotowymi do tego talibami, tak jak powinien rozmawiać człowiek z człowiekiem, Afgańczyk z Afgańczykiem. Nie wykluczamy też negocjacji z przywódcami talibów. Prezydent oddał je w ręce Wysokiej Rady Pokoju, która może rozmawiać z kim chce bez żadnych warunków wstępnych. Nie oznacza to rezygnacji ze stawianych wcześniej warunków. Pojednanie możliwe będzie tylko z tymi rebeliantami, którzy złożą broń, wyrzekną się przemocy, zerwą z al Kaidą i zaakceptują naszą konstytucję gwarantującą wszystkim obywatelom prawa człowieka.

[i]—not. lor[/i]

[b]dr Aszraf Ali Centrum Analiz FATA w Pakistanie[/b]

Kluczem do pokoju są negocjacje nie z niskimi rangą talibami, na co zezwolił Karzaj, ale z najbardziej nieprzejednanymi przywódcami, takimi jak mułła Omar, czy szurą z Kwety, w której zasiadają byli członkowie władz obalonego reżimu talibów. A oni rozmawiać nie chcą, bo czują się silni, i uważają, że to na ich warunkach powinny się odbywać negocjacje. Karzaj zrobił ruch w dobrą stronę, rezygnując z warunków, które były przeszkodą do rozmów. Tylko pytanie, czy to wystarczy, aby skłonić talibów do ustępstw. Moim zdaniem nie uda się to bez zaangażowania Pakistanu, który miał kiedyś dobre relacje z przywódcami talibów i ma możliwości wywierania na nich nacisków.

[i]—not. lor[/i][/ramka]

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/548902.html]Komentarz Wojciecha Lorenza: Klęska w Afganistanie[/link][/b]

Hamid Karzaj do niedawna nie wykluczał negocjacji z talibami, ale tylko z tymi, którzy złożą broń, zerwą z al Kaidą i zaakceptują konstytucję. Teraz zmienił zdanie. – Nieformalne rozmowy z talibami są prowadzone od jakiegoś czasu – przyznał prezydent Afganistanu w CNN. Na razie są to rozmowy na niskim szczeblu z dowódcami lokalnych oddziałów, ale władze w Kabulu są gotowe do negocjacji z twardogłowymi przywódcami takimi jak mułła Omar. Ma się tym zająć powołana tydzień temu Wysoka Rada Pokoju. Karzaj dał jej całkowitą niezależność.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021