13 stycznia 1991 r. to dla Litwy historyczna data. Tego dnia od kul i pod gąsienicami sowieckich czołgów zginęło 14 osób. Dramat przypieczętował upadek komunizmu na Litwie.
Swój udział w obchodach rocznicowych zapowiedzieli m.in. prezydent Łotwy, przewodniczący parlamentów Węgier i Szwecji, a także wiceszefowie parlamentów Czech, Finlandii, Norwegii i Estonii, a nawet wicepremier Gruzji. Tymczasem – gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz” – polskie władze wciąż nie podjęły decyzji, czy do Wilna wyślą jakąkolwiek delegację. „Litewscy parlamentarzyści są tym milczeniem zaniepokojeni” – napisał wczoraj litewski dziennik „Lietuvos Rytas”.
[wyimek]Polska chce zaakcentować, jak bardzo ważna jest dla niej sprawa mniejszości[/wyimek]
– Wcale mnie to nie dziwi. Ta chłodna i wstrzemięźliwa reakcja ze strony polskiej to odpowiedź na ostatnią politykę Wilna wobec polskiej mniejszości na Litwie – mówi „Rz” Robert Tyszkiewicz, wiceszef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Zaproszenia wystosowała przewodnicząca Sejmu Irena Degutiene. Jedno z nich było adresowane bezpośrednio do marszałka Senatu Bohdana Borusewicza, który cztery lata temu został odznaczony przez litewskiego prezydenta za popieranie dążeń niepodległościowych Litwy. Wczoraj Kancelaria Senatu szykowała odpowiedź. Jak się dowiedzieliśmy, miała być odmowna.