Dziesięć miesięcy temu samozwańczy przywódca Emiratu Kaukaskiego Doku Umarow już w dzień po zamachu ogłosił, że to on wysłał dwie samobójczynie do Moskwy. Zapowiedział wtedy kolejne ataki „w samym sercu rosyjskiego państwa”. Ekstremiści szykują kampanię przemocy przed zaplanowanymi na 2012 rok wyborami prezydenckimi i zimową olimpiadą w Soczi w 2014 roku.
Do zamknięcia tego wydania „Rz” nikt się nie przyznał do poniedziałkowego ataku na lotnisko Domodiedowo. Ale już kilka godzin po eksplozji przedstawiciele rosyjskich służ bezpieczeństwa podkreślali, że znalezione na miejscu zwłoki napastnika wskazują na jego kaukaskie pochodzenie. Niewykluczone, że podobnie jak po zamachu na moskiewskie metro dość szybko po rodzaju obrażeń zidentyfikowano głowę zamachowca-samobójcy. Wtedy informacja o kaukaskim pochodzeniu samobójczyni okazała się prawdziwa.
[srodtytul]Wojna ideologiczna[/srodtytul]
Chociaż Kreml stłumił separatystyczną rebelię w Czeczenii, rebelianci przenieśli się do sąsiedniego Dagestanu i Inguszetii i stamtąd dalej prowadzą wojnę. Mogą też liczyć na wsparcie ekstremistów z innych części świata. W efekcie napędzana biedą czeczeńska wojna o niepodległość zamieniła się w rozpaloną ideologią bitwę o stworzenie muzułmańskiego emiratu.
W maju zeszłego roku prezydent Dmitrij Miedwiediew przyznał, że rebelia na Kaukazie Północnym stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Rosji. Jego zdaniem przyczyny ekstremizmu to bieda, bezrobocie i korupcja lokalnych władz. Prezydent zapowiedział zmianę polityki na Kaukazie Północnym.