Doniesienia o zamykaniu szkół z ukraińskim językiem wykładowym na wschodzie kraju zaniepokoiły Światowy Kongres Ukraińców z siedzibą w Kanadzie. Organizacja apeluje do władz w Kijowie, by wstrzymały „destrukcyjne działania przeciw ukraińskiemu szkolnictwu". „Ukraiński jest językiem urzędowym, a państwo powinno zapewniać jego wszechstronny rozwój" – czytamy w oświadczeniu.
Na wschodzie Ukrainy działają obok siebie szkoły z rosyjskim i ukraińskim językiem nauczania. Tych ostatnich jest o wiele mniej. W obwodach donieckim i ługańskim, gdzie większość mieszkańców mówi po rosyjsku, rodzice uczniów z placówek przeznaczonych do likwidacji ogłaszali głodówki. Niektórzy grozili samospaleniem.
Tamtejsze władze tłumaczą, że muszą szukać oszczędności, a likwidowane będą tylko te szkoły, w których uczy się mało dzieci. – To nieprawda, bo na liście są głównie szkoły ukraińskie – mówi Marija Olijnyk z Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów.
Na początku marca minister edukacji Dmytro Tabacznyk powiedział, że utrzymywanie szkół, w których jest kilkudziesięciu uczniów, jest bezsensowne. Uznał, że o losie takich placówek powinny decydować władze lokalne.
Dymisji Tabacznyka, nazywanego przez krytyków ukrainofobem, żąda opozycja. – W ukraińskim programie szkolnym jest przedmiot literatura obca. Najwięcej uwagi poświęca się literaturze rosyjskiej. Dlaczego tego zaszczytu nie dostąpiły dzieła europejskie, chociażby polskie? – pyta w rozmowie z „Rz" Andrij Stećkiw, były radny ze Lwowa.