Tłum zaczął się zbierać około godziny 16. Jednym z głównych mówców – jedynym z zagranicy – miał być redaktor naczelny „Gazety Wyborczej" Adam Michnik.
– Jest piękna wiosna. 20 stopni. W dodatku święto narodowe Węgrów. Nikt nie siedzi w domu. Przyszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi – mówił „Rz" wicenaczelny największej węgierskiej gazety „Nepszabadsag" Gabor Horvath, który sam poszedł dziś pod parlament. – W ludziach narasta frustracja. Nie jest łatwo żyć, gdy rząd chce kontrolować wszystkich i wszystko. Również media – przekrzykiwał tłum. W lutym jego dziennik złożył skargę przeciwko ustawie w Sądzie Konstytucyjnym. W ramach protestu zamieścił białą pierwszą stronę.
Wczorajsza demonstracja została zorganizowana na Face-booku. Podobnie jak dwie poprzednie, które odbyły się w styczniu. W pierwszej uczestniczyło 10 tysięcy Węgrów, w drugiej – 6 tysięcy.
– Unia Europejska pokazała, że nie jest w stanie zająć się sprawą łamania wolności słowa na Węgrzech. Dlatego będziemy protestować dalej – zapowiadał w rozmowie z „Rz" główny organizator demonstracji Robert Folkelt.
Po miesiącach krytyki ze strony zachodnich mediów, a także nacisków Komisji Europejskiej rząd Viktora Orbana zgodził się zmienić cztery zapisy w ustawie medialnej. Ale zdaniem przeciwników nie były to najważniejsze zapisy. Żaden nie dotyczył wolności słowa.