Korespondencja z Berlina
Philipp Rösler, obecny minister zdrowia, zostanie zapewne następcą Guida Westerwellego na stanowisku szefa FDP. Uzyskał wczoraj akceptację gremiów partyjnych: o jego dalszej karierze zadecyduje w majuzjazd niemieckich liberałów. 38- letni Rösler jest Wietnamczykiem. Był sierotą, jako kilkumiesięczne dziecko został adoptowany przez niemieckie małżeństwo. Jego dokładną datę urodzenia ustalono już w Niemczech urzędowo wobec braku wietnamskich dokumentów. Zanim zajął się polityką, był lekarzem wojskowym. Jego zadaniem będzie obecnie odnowa FDP, partii liberalnej walczącej o dalszą egzystencję na scenie politycznej po dziesięciu latach przywództwa Guida Westerwellego.
Języczek u wagi
– Kierował partią jednoosobowo, nie potrafił zdefiniować pojęcia liberalizmu w nowych warunkach, jedyne, co miał do zaproponowania, to obniżka podatków. Przegrał na wszystkich frontach i zaprowadził partię na skraj katastrofy – tak z grubsza brzmi lista zarzutów pod adresem formalnie jeszcze przewodniczącego ugrupowania, które przez kilka powojennych dziesięcioleci odgrywało rolę języczka u wagi na niemieckiej scenie politycznej.
Gdy prawie dwa lata temu CDU/CSU wygrała wybory do Bundestagu, Angela Merkel z radością przystąpiła do tworzenia rządu koalicyjnego z FDP, głosząc, że jest to wymarzony partner koalicyjny dla chadecji. Rzeczywistość zweryfikowała te słowa już kilka miesięcy później. Okazało się, że FDP nie ma właściwie niczego do zaproponowania. Upiera się w dodatku przy mało realnym programie cięć podatkowych, nie biorąc pod uwagę skutków światowego kryzysu finansowego.
– Westerwelle był doskonałym przywódcą partii opozycyjnej, ale nie dorósł do roli polityka współodpowiedzialnego za losy kraju – ocenia Michael Spreng, ekspert ds. marketingu politycznego. Taka jest dzisiaj powszechna opinia mediów, wyborców i polityków. Po serii katastrof wyborczych FDP osaczony ze wszystkich stron został zmuszony do rezygnacji z przywództwa. Przestaje się liczyć w partii, ale pozostaje ministrem spraw zagranicznych.