Korespondencja z Królewca
To było pierwsze spotkanie w takiej formule. W Królewcu (ros. Kaliningrad) spotkali się ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Rosji. Jak mówili nieoficjalnie polscy dyplomaci, Radosław Sikorski, Guido Westerwelle i Siergiej Ławrow w bardzo szczery sposób rozmawiali o stosunkach Rosja–UE w kontekście zbliżającego się polskiego przewodnictwa w Unii. Między innymi o możliwości zniesienia wiz.
Jedną z ważniejszych kwestii była jednak sytuacja na Białorusi, zwłaszcza ze względu na rolę, jaką Rosja odgrywa wobec tego kraju. Ministrowie mówili innymi słowami, ale podobnie. – Potępiamy prowokacyjne wyroki, między innymi na byłego wiceministra spraw zagranicznych Andreja Sannikaua – mówił szef polskiej dyplomacji. – W listopadzie 2010 r. wspólnie z Guido Westerwelle odwiedziliśmy Mińsk, prezydent Aleksander Łukaszenko zapewnił nas, że wybory będą uczciwe, a tymczasem zamknął swych przeciwników do więzień – dodał. Guido Westerwelle podkreślił, że wszyscy trzej ministrowie zajęli zbieżne stanowisko w kwestii Białorusi. – My z Radosławem Sikorskim jesteśmy nie tylko oburzeni, ale zszokowani – wskazał, mówiąc o wyrokach na opozycjonistów.
Bez wiz do Gdańska
Siergiej Ławrow był bardziej wstrzemięźliwy. – Nasze MSZ wydało oświadczenie w tej sprawie, wzywając kierownictwo Białorusi do wypełniania międzynarodowych zobowiązań dotyczących praw człowieka – mówił, dodając, że czeka na raport ekspertów OBWE. Uznał, że sankcje UE będą nieskuteczne. – Nie izolacja, ale nakłanianie Białorusi do reform demokratycznych i gospodarczych da efekt – twierdził. Nieoficjalnie wiadomo, że nowe sankcje UE przeciw niektórym przedsiębiorstwom białoruskim nie będą wprowadzone ze względu na sprzeciw Litwy, Łotwy i Włoch.
Dla mieszkańców Królewca najważniejsza była przyszłość małego ruchu granicznego. W tej sprawie akurat interesy Polaków i Rosjan są zbieżne. Obie strony chcą, by strefa, po której mieszkańcy Królewca będą mogli podróżować wyłącznie za okazaniem specjalnej przepustki, obejmowała m.in. Gdańsk i Olsztyn.