Korespondencja z Berlina
Pilnie szukamy w naszych archiwach podobnych sprawców jak John Demjaniuk – zapewnia „Rz" Kurt Schramm, prokurator i szef Centralnego Urzędu Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Brzmi to jak mocno spóźniona zapowiedź nowego etapu w rozliczaniu hitlerowskich zbrodniarzy z ich czynów.
Przez dziesiątki lat urząd w Ludwigsburgu koncentrował się niemal wyłącznie na poszukiwaniu tych zbrodniarzy, którym stosunkowo łatwo było udowodnić winę na podstawie niepodważalnych dokumentów czy zeznań świadków.
– Tylko takie dowody gwarantowały sukces oskarżenia w sądach – przypomina prokurator Schramm.
Po procesie Demjaniuka sprawy wyglądają inaczej. Po raz pierwszy skazany został zbrodniarz, któremu nie udowodniono osobistego uczestnictwa w zbrodniach. Otrzymał karę pięciu lat pozbawienia wolności za to, że był częścią zbrodniczej machiny śmierci i wiedział dokładnie, co się działo w Sobiborze, gdzie był strażnikiem w mundurze SS.