El Arab jest wiceprzewodniczącym świeckiej Partii Wafd, jednego z najważniejszych ugrupowań w Egipcie. – Holokaust to kłamstwo – stwierdził w wywiadzie udzielonym „Washington Times". – Jak naziści mogli zabić sześć milionów Żydów, skoro pod niemiecką okupacją było ich 2,4 miliona? Skąd wytrzasnęli pozostałe 3,6 miliona – dodał. Według niego komory gazowe to „całkowita fantazja".

Zapytany o dzienniki Anny Frank, która zginęła w Bergen-Belsen – stwierdził, że zostały sfabrykowane. – Gdy robiłem doktorat w Sztokholmie, studiowałem tę książkę. Mogę przysiąc na Boga, że to falsyfikat. Dziewczynka była prawdziwa, ale jej pamiętnik nie – podkreślił egipski polityk. Słowa el Araba, po tym jak przedrukował je dziennik „Haarec", wywołały w Izraelu oburzenie.

Co ciekawe jednak, egipski polityk wcale nie jest nastawiony antyizraelsko. Nie domaga się, jak inny islamski negacjonista Holokaustu prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad, zniszczenia państwa żydowskiego. Nie opowiada się on również za zerwaniem izraelsko-egipskiego układu pokojowego. – Żydzi, czy się to komuś podoba czy nie, na Bliskim Wschodzie są – podkreślił. Przyznał przy tym, że w Jerozolimie Żydzi mieli niegdyś wielką świątynię, co usprawiedliwia ich dzisiejszą obecność w tym mieście.